piątek, 9 sierpnia 2013

To ma być hotel?! Niech Wasza Wysokość wraca do swego zamku! Rozdział piąty.


- Ale mnie naprawdę nie interesuje, kto popełnił błąd! – wrzeszczał książę w kierunku recepcji – Wspólny pokój jakoś bym przeżył, tak! Niemniej łóżko?! Ja chyba śnię!
Wokół niego i biednej kobiety w zielonym żakiecie zebrała się cała ekipa niemiecka. Zdechła ropucha drapała się po łbie,  a Freitag leżał na podłodze i się po niej tarzał, gdyż próbował uspokoić napad śmiechu.
No tak, dla nich to było zabawne, ale dla niego  - nie, a sądząc po minie wiedźmy – ona również nie była szczęśliwa. Właśnie. Jeśli mowa o Sammi…

- Proszę pani.– zwróciła się niesamowicie uprzejmie do recepcjonistki, która już nie wiedziała, co robić – Musi być jakieś wyjście z tej sytuacji, prawda? Dostaniemy inny pokój, albo on – tu wskazała ręką na Andiego, a książę przybrał chyba najbardziej wrogi wyraz twarzy, na jaki go było stać – zostanie w obecnym, natomiast mi przydzielicie inny. Wszystko da się wyjaśnić na spokojnie.
Te ostatnie słowa były skierowane głównie do niego, ale nie zwrócił na nie najmniejszej uwagi, bo kolejny raz skierował wzrok na Freitaga. Wróć. Na Freitaga i Wanka, gdyż ten drugi przyłączył się do pierwszego, a jakby tego było mało, to Freund również miał chyba takowy zamiar.

Kolejni kandydaci do powieszenia na królewskiej szubienicy.
Ponownie przeniósł wzrok na recepcję, jednakże nie mógł nic wywnioskować z miny kobiety, która grzebała w komputerze, gdyż długie, czarne włosy zakrywały jej niemal całą twarz.

Westchnął pod nosem, czekając na jakąkolwiek odpowiedź.
- Jesteście tu miesiąc, prawda?  - spytała nagle, wyrywając go z rozmyśleń o barwie ściany tuż za nią, co było dla niego niezwykle interesujące, jednakże momentalnie zwrócił uwagę a tą nędzną poddaną.
Ona śmiała odezwać się do niego „na TY”?! Przecież to niedopuszczalne! Ukarać ją! Ukamienować!  Niech czuje taki ból, takie samo poniżenie, jak on w tej chwili!

Nie zdążył jednak zareagować, gdyż zdechła ropucha pokiwała twierdząco głową, a na twarzy Marit (tak bowiem na imię miała kobieta, która przed chwilą w brutalny sposób upokorzyła jego godność) dało się widzieć poważne zakłopotanie.

- Nie mam pojęcia, jak mogliśmy popełnić tak karygodny błąd, jednak niestety - nie jesteśmy w stanie go naprawić. Rezerwacje mamy na dwa miesiące w przód i żadnych wolnych pokoi….
Nie, chwila, chyba się przesłyszał. Czy to miało oznaczać, że?...

Kątem oka spojrzał na Sammi, która również nie miała szczęśliwej miny.
- Pani sobie ze mnie kpi?!! – wrzasnął tak głośno, że z pomieszczenia obok recepcji wychyliła się głowa zaciekawionego faceta w średnim wieku, ale książę obrzucił go tylko pełnym pogardy spojrzeniem i zaczął ciskać swymi błyskawicami w biedną brunetkę.

- Przepraszamy… Dostaniecie darmowe karnety na to, co chcecie... Lodowisko, basen, siłownię, korty tenisowe…. – Marit jakoś próbowała wybrnąć z trudnej i kłopotliwej sytuacji, jednakże głos jej się łamał i mało brakowało, by się rozpłakała. Nie miała za grosz doświadczenia w tej robocie.

Dobrze jej tak! Najlepiej by było, gdyby wyrzucili ją na zbity pysk! Albo nie – przecież on był księciem, więc mógł wszystko!
- Nie pokazuj mi się więcej na oczy.  - wycedził przez zaciśnięte zęby – I bym zapomniał, w dupie mam wasze karnety.

Po twarzy Marit spłynęła łza, nie wiedziała co robić, ale na szczęcie jego uwagę odwrócił Freitag, który nadal leżał na podłodze i niemal dusił się z śmiechu.
- Potraktuj to jako obóz regeneracyjny,  poziom "hard". – wydusił i prawie zakrztusił się powietrzem. Zresztą cały sztab był rozbawiony, co doprowadzało go niemal do białej gorączki. Przeniósł spojrzenie na Karla, który chyba jako jedyny zachował poważny wyraz twarzy, choć cholera go tam wiedziała, co siedziało w tym jego pustym łbie.

Chwycił pierwszą lepszą rzecz, którą miał pod ręką i rzucił nią w Richarda. Doprawy… to nie jego wina, że akurat była nią butelka wody stojąca na recepcji, ani tym bardziej nie zawinił tym, iż jakimś cudem korek odkręcił się, a ciecz oblała twarz skoczka, który podskoczył do góry jak oparzony.

- Wellinger, popierdoleńcu!  - wrzasnął, ale nic więcej nie zrobił, gdyż Mości Książę wyminął go z wysoko uniesioną głową i wyszedł z tego diabelskiego hotelu, na którego ścianach zapisana była jego śmierć.

 

* * * *

Sammi nie wiedziała, co miała robić, gdy weszła do pokoju. Całe szczęście, że była sama, bo tamten debil gdzieś się zmył – przynajmniej to dobre.
Postanowiła się rozpakować, co w tamtej chwili było chyba najlepszym pomysłem, więc sięgnęła po walizkę i wyciągnęła z niej pierwszą porcję ubrań, a później kolejną i jeszcze następną. Spojrzała na szafę.

Jakby nie patrzeć, wypadałoby zostawić troszkę miejsca Wellingerowi.
Westchnęła ciężko i opadła na łóżko…  Ich wspólne łóżko. Dlaczego los pokarał ją w tak okrutny sposób? Przecież niczym nie zawiniła…

Właśnie,  a jeśli o tym mowa… Musiała wyznaczyć jakąś widoczną granicę, której ten turkoń przekroczyć nie mógł, jednakże pozostawało jedno, zasadnicze pytanie, a mianowicie: jak? Z powątpiewaniem popatrzyła na ciemną, satynową pościel i tym samym (o zgrozo!) wspólną kołdrę.

Dreszcze obrzydzenia wstrząsnęły jej drobnym ciałem. Miała nadzieję, że to wszystko jest sennym koszmarem, z którego za chwilę się obudzi.
Błagała los, by tak właśnie było.

 

* * * *

Świeże powietrze. Tak, tego było trzeba Księciu Najwyższemu. Wyraźnie uspokoił swe zszargane, królewskie nerwy i niemal zadowolony wracał do tego przeklętego hotelu. Westchnął zrozpaczony… Naprawdę – jeden pokój jakoś by przeżył, ale łóżko? Gdyby jeszcze chodziło o inną laskę, ale nie, bo oczywiście jego poddani nie potrafili niczego po ludzku załatwić , więc wskutek ich pomyłki, musiał przemęczyć się z wiedźmą calutki miesiąc.
Boże! Ratuj!

Nawet nie zwracając uwagi na recepcjonistkę, która wystarczająco go już wkurwiła, przeszedł obok z obojętną miną, a następnie skierował się w stronę pokoju. Oczywiście, jakby tego było mało – przerażała go liczba na drzwiach, która przecież musiała zwiastować fakt, że wkracza do królestwa diabła.
Serce podeszło mu do gardła, gdy naciskał klamkę, a robił to powolutku – po to, by nie zbudzić tego, kto na niego czyhał, bo wtedy jego los zostałby przesądzony na wieki.

Postawił jeden, niepewny krok, potem drugi, aż w końcu go oświeciło. Przecież sam mógł oddać cześć złu, które miał tuż obok siebie, a tym samym  - nic złego nie powinno mu się stać.
- Ave Satan. – powiedział z najwyższą czcią i uznaniem, poczym schylił się, upadając na podłogę przed tym niewidzialnym stworem. Musiał zachować pozory, prawda?

Jednakże po kilku sekundach zabolało go kolano. W końcu, jako książę, nigdy przed nikim nie klękał. Podniósł się z ziemi i zauważył, że wiedźma patrzy na niego, jak na ostatniego idiotę.
- Pojebało cię do reszty, Wellinger?

Złość, którą w sobie skutecznie stłumił na świeżym powietrzu, nagle powróciła, jednakże nie miał zamiaru okazywać jej teraz. W tej chwili potrzebował się odświeżyć.

 

 
Gdy wyszedł z łazienki (wrr.. ich wspólnej łazienki), zastał dziewczynę… robiącą jakąś fortecę na łóżku z jej własnych książek.

Jaka naiwna prostaczka… Gdyby tylko chciał, to na nic by były różnego rodzaju zapory i zabezpieczenia. No, ale sęk w tym, że w tej chwili, było mu wszystko jedno. Ułożył się wygodnie na swojej części ( a przynajmniej tak wywnioskował, że ona należała do niego), a następnie zamknął oczy. Było już dosyć późno, a na dodatek zmęczenie dawało o sobie znać.
- Zwolniłem ci łazienkę, teraz idę spać. – powiedział, nawet na nią nie patrząc i zakopał się w cieplutkiej kołderce, rozwalając tym samym równiutko ułożone książki.

Usłyszał, że dziewczyna podnosi się, a on roześmiał się w duchu, gdyż doskonale wiedział, że nie zostawił jej ani kropelki ciepłej wody.
Przyjemnej kąpieli, wiedźmo.

 

Dziewczyna ponownie pojawiła się po godzinie. Doprawdy…  książę zastanawiał się, co te baby zawsze tyle czasu robią w łazienkach, ale nigdy nie doszedł do w miarę logicznego wniosku.
Jakimś cudem jeszcze kilka książek wytrwale leżało na swoim miejscu, a po chwili kolejna zleciała z kupki, co spowodowane było zapewne faktem, iż wiedźma trąciła ją ręką, gdy się kładła.

Ponownie zamknął oczy, ale sen – mimo wszystko – jakoś nie mógł do niego przyjść.
Minęła minuta, potem druga, trzecia…
Dziesiąta.

Nagle wpadł na genialny pomysł, choć przecież każdy jego zamysł był właśnie taki. Podniósł się na łokciu i popatrzył na wiedźmę.
- Sammi? – spytał, wiedząc dokładnie, że dziewczyna już prawie śpi – Czego się boisz?

Nie myślał, że będzie aż taka naiwna, by mu powiedzieć prawdę , ale widocznie nie miał racji.
On, Mości Książę Najwyższy naprawdę się pomylił!

- Ciebie, Wellinger. – mruknęła przez sen.
No tak, takiej odpowiedzi mógł się spodziewać, ale jego plan był nieco inny.

- Fajnie wiedzieć, a poza mną?
Przez dłuższy czas wstrzymywała się z odpowiedzią, a on był już niemal pewien, że zasnęła, ale po chwili do jego uszu dobiegł cichy, ledwo dosłyszalny, ale przede wszystkim zaspany głos:

- Pająków.
Uśmiechnął się promiennie.

Idealnie! Po prostu idealnie!
----------------------------------------------------------------
Przede wszystkim, chciałabym podziękować TheNeverland, że niemal siłą zmusiła mnie do napisania tego rozdziału, bo szło mi to niezwykle opornie, a nawet gorzej.
No i to właśnie jej chciałabym go dedykować, a raczej to całe opowiadanie - wiem, że to powinno się robić na początku. Wybacz.
W każdym bądź razie nie odpowiadam z tą treść na górze, po prostu.. miałam taki kryzys, że szkoda gadać, ale już został zażegnany ^^
Zapraszam serdecznie na Wojtka! <klik>
Pozdrawiam, Słoneczka! :*
 
 

36 komentarzy:

  1. TAAAAAK!!! WRESZCIE, WRESZCIE! JUŻ LECĘ CZYTAĆ!
    <3333333

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam czarne myśli, co do tych pająków. Oj, bedzie się działo. Książe się rozkręca na dobre :) Biedny, zmoczony Rysiu Freitag, no ale dostał za swoje, skoro odważył się śmiać z jaśnie pana Andreasa ;) A jednak śpią w jednym łóżku. Nie sądziłam, że Sammi będzie stać na takie poświęcenie i spanie obok dręczyciela kota :)
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Hah, obiecuję, że będzie się działo. I to ile XD Niekoniecznie mam tu na myśli tylko pająki :D
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  3. Księciunio Wellinger coraz bardziej mnie rozwala, ja nie wiem, jak ja go później sobie będę wyobrażać, jako normalnego myślę, że nie da rady zawsze myśleć o nim, jako o tym rozpieszczonym gówniarzu. Sama bym przyłączyła się do Ryśka i Wanka ;3 Biedna Sammi miesiąc z tym głąbem -_- Co najważniejsze, jak on śmiał obrazić Karla, ja się pytam, przyprowadź go do mnie, to go trzasnę, bo nie wytrzymam, Karl jest drugim z najsłodszy skoczków ( nigdy nie przebiję mojego kochanego Ville ;3 ) ale zawsze będzie drugi. Sammi, Sammi dlaczego ty mu to powiedziałaś, przecież on to perfidnie wykorzysta, jeszcze się przekonasz >.<

    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Proszę, już go do Ciebie przyprowadziłam i wymyślaj karę dla księciulka XD
      No cóż.. Sammi niemal spała i mogła gadać różne rzeczy ^^
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  4. Boże .... boże. Przeczytałam w dwie minuty, ale musiałam jeszcze trochę ochłonąć, bo po prostu umarłam. Umarłam :P
    Kobieto, jestes genialna. Ten rozdział jest genialny. Ten rozdział to jakaś miazga, to ... ja nie wiem nawet jak to określić. Wiem jednak,że właśnie stal się moim ulubionym z calego tego opowiadania, że to opowiadanie prawdopodobnie stalo się moim ulubionym, a w każdym razie trafiło na jedno z wyzszych miejsc i ...no po prostu czuję się zaszczycona tą dedykacją. Naprawdę :D
    wiem już że mój komentarz będzie dlugi, cholernie długi, ale postaraj się to przeżyć, okej? bo koniecznie muszę skomentować tutaj każde słowo, i nie chcę niczego pominąć :D
    także zaczynając od początku:
    umarłam już w pierwszym akapicie, gdy pojawila się wypowiedź Wellingera. Jak on się wysławiał,matko boska! Jakby naprawdę był księciem i to co najmniej średniowiecznym ^^
    Andi i jego wybuchowy charakterek. Andi i jego rzucenie butelką w Freitaga. Brak możliwości zmienienia tego pokoju. Wciąż wspólne łóżko. Sammi, która wspaniałomyślnie decyduje się zostawić księciu trochę miejsca w szafie. Myślę sobie: czy może być piękniej? otóż tak! Bo to Ty w końcu jesteś :D
    jak przeczytałam o tym, że ona robiła linię na łóżku z ksiażek, to myślałam,że umrę po raz któryś już z kolei. Hahahaha :D oczywiście, gdzieżby tam Wellinger się przejmował faktem, że je wszystkie zrzucił, niwecząc jej pracę. Gdzieżby tam zostawił jej kropelkę ciepłej wody. Nawet bym się tego po nim nie spodziewała ^^
    ale że Sammi powiedziala mu czego się boi,to tego już się nie spodziewałam! rozumiem, była zaspana, prawie zasypiała, ale kurde, kobieto, mieszkasz z takim idiotą, trzeba się mieć na baczności! Bo normalnie zastanowiłabym się, czy Andi posunie sie do wykorzystania tych pająków, ale ponieważ to jest nasz Ksiażę to nawet nie mam wątpliwości :P
    i ... aaa!!! zapomniałam o najlepszym!
    AVE SZATAN.
    w tym momencie byłam tam, gdzie Freitag i Wank.
    czyli na podłodze.
    och, matko. Kończę, bo widzę, że mój komentarz robi się coraz to dłuższy i aż się boję, jak długi będzie. Ostatnio biję swoje rekordy, ale jak się czyta TAKIE rozdziały to az grzech nie skomentowac tego w wylewny, obszerny sposób.
    Podsumowując: jesteś wielka i genialna, po tym rozdziale ani trochę nie widać, że cokolwiek trzeba było na Tobie wymuszać (znak że muszę wymuszać częściej :D) i aż podskakuję w miejscu na myśl co to się będzie działo w następnym!!
    btw. kiedy następny? :D
    No dobra, kończę. Kocham Cię bardzo, ale kończę, bo muszę ten rozdział przeczytać jeszcze raz <3333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Tak zastanawiam się, czy pobiłaś długość tego komentarza od Wojtka czy nie XD I nie wiem XD

      No cóż.. książę musi mówić, jak książę ^^ Starożytna zasada decorum, czyż nie? :D

      Następny... postaram się jak najszybciej, gdyż właśnie zaczynałam go pisać, bo mam taki jakiś dziwny przypływ weny, że sama się sobie dziwię :D

      Ściskam! :*

      Usuń
    2. to na pewno moja opatrzność i zaklinanie wszystkich sił rządzących światem o tą garstkę weny dla Ciebie ;)
      zasada decorum. Oczywiście. Oczywiście, że książę musi trzymać poziom. Marna ze mnie prostaczka ;>
      co do długości, to owszem pobiłam. Tamten na pewno nie był aż tak długi, chociaż porównywalne były, to prawda ;D

      Usuń
    3. Hah, na pewno i za to dziękuję <3
      Właśnie po wnikliwej analizie stwierdziłam, że tak. Ten jest obszerniejszy :D

      Usuń
  5. Nie no, zabijasz tym opowiadaniem *.* Każdy rozdział jest co raz lepszy, brak mi słów po prostu! :D Nie sądziłam, że aż tak zaszalejesz i umieścisz ich w łożu małżeńskim hahah :D Pisz, pisz jak najwięcej <3 Chwała tej, która Cię zmusiła do tego rozdziału! :D
    Z niecierpliwością czekam na nexta! :*

    Pozdrawiam i weny życzę kochana :*

    Nowy rozdział w trakcie tworzenia ;)
    http://good-bye-my-almost-lover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Kochana... ja zaszaleję dopiero za kilka rozdziałów, więc się już mentalnie szykujcie ^^

      Pozdrawiam! :*

      Usuń
    2. Aaaaaah! Już nie mogę się doczekać <3

      Usuń
  6. przepraszam, że dziś krótko, ale nie najlepiej się czuję :( Andres wkurzył mnie, i to ogromnie... weny kochana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Kochana, nie ma za co przepraszać, rozumiem Cię doskonale :)
      Zdrowiej!:*
      Pozdrawiam!:*

      Usuń
  7. Jesteś genialna, a te opowiadanie jest cudowne. I tyle w tym temacie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybko i konkretnie XD
      Dziękuję <3
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  8. Freitag i Wank - ojej.
    Ja tam do pająków nic nie mam, ostatnio nawet wystawiłam takiego, który mi się błąkał po pokoju za okno. Chociaż gdyby taki pająk zaczął po mnie chodzić....brr, nie.
    No ale ja oczywiście nie na temat.
    Nie wiem jak Ty to robisz, ale każdy kolejny rozdział wskakuje u mnie na pierwsze miejsce wśród ulubionych na tym blogu.
    Bo to, że Wellinger oddawał cześć szatanowi i w dodatku rozbolało go od tego kolano, zasługuje na... no nie wiem na co, ale ja Ci mogę postawić Twoje ulunione lody.
    Swoją drogą, nie chciałabym pracować w hotelu. Przecież ta biedna kobieta będzie mieć uraz na całe życie po jednym spotkaniu z Księciulkiem.
    I gdyby ja miała z nim wspólne łóżko to z pewnością nie tworzyłabym żadnej granicy. ^^
    Pozdrawiam ;****
    I chcę następny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Jej, jak Ty tego pająka wywaliłaś? O_O Ja bym na zawał umarła, bo podzielam fobię Sammi, a raczej ona moją, ale ok XD
      Co do nagrody, to poproszę cytrynowe ^^
      Uwierz, że ja też nie tworzyłabym żadnych zapór, no ale cóż XD
      Następny niebawem!
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  9. No i po jaka cholere ona mu powiedziala o tych pajakach?!
    Czuje, ze bedzie zabawnie. Tak nawiasem, nie mogli wziac jeszcze jednej koldry? Wtedy nie musialoby byc ten granicy z ksiazek xd
    Czeekam na nowosc! ;)
    Inszaaaa[find--myself.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Jakby nie było granicy z książek i jednej kołdry, to nie byłoby zabawy XD
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  10. Hej. Super rozdział :)
    Jejciu, jaki z tego Wellingera wielki pan i władca. Kurde, co on sobie myśli, że kim on jest. Jest strasznie rozpieszczony i chamski. Póki co dla mnie jest skończonym dupkiem i chamem.
    Nie wiem, czy to był dobry pomysł, żeby Sammi przyznawała się przed nim, że boi się pająków. Bo ten już wymyślił jakiś szatański plan. Chyba, że dziewczyna blefowała.
    Jestem bardzo ciekawa kolejnego rozdziału. Życzę weny. Ściskam, Maarit :*

    love-of-accident.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Hah, kolejna osoba, która zalicza się do teamu: "Książę na królewską szubienicę" XD
      Oczywiście, że on już coś wymyślił ;D W końcu to nasz kochany księciulek ^^
      Pozdrawiam!:*

      Usuń
  11. dorwałam się do kompa i pytam się: kieeeedy nowy? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie za szybko? :D Dopiero poniedziałek ^^
      A tak na poważnie, to kończę pisać rozdział na Wojtka (już prawie to zrobiłam) i zabieram się za kontynuowanie księcia :D
      Bez obaw, nie będziecie już musiały czekać prawie dwa tygodnie, jak ostatnio :)

      Usuń
    2. za szybko? nie skąd ;D za szybko to by były dwa na dzień, ale aż tak wymagająca nie jestem ^^
      także czeeekam! :)

      Usuń
    3. hah, Ty mi nawet nie wspominaj o możliwości dwóch rozdziałów na dzień, bo zobaczysz, co bedzie, gdy tylko wrócisz z Wrocławia ^^ Za bardzo się stękniłam za "kochającym się rodzeństwem" :D

      Usuń
    4. jeżeli chodzi Ci o Andiego i Sophie to akurat nie byłoby problemu dla mnie by publikować dwa na dzień, no tak daleko już jestem w procesie pisania, ale i tak co za dużo to nie zdrowo :D no ale Księciunio to powinien być przynajmniej dwa razy w tygodniu! także wciąż, wciąż czekam :D
      Bardzo Cię proszę, dodaj dzisiaj, póki noc młoda i póki jeszcze umiem sklejać literki, co? :D
      z miłośćią <33

      Usuń
    5. z miłośĆią. Dżizas, chyba już nie umiem sklejać literek :P sorki za błąd :D
      propozycja wciąż aktualna ;D

      Usuń
    6. Haha xd nie ma za co przepraszać :) znaczy się jest. Ja przepraszam, bo po prostu najpierw u mnie z powodów bliżej nieokreślonych nie było prądu, a oczywiście moja bateria w laptopie nie działa, a później, dość niespodziewanie byłam zajęta tak, że teraz dosłownie padłam na łóżko. Dobrze, że jest takie coś jak net w telefonie xd
      Tak, więc rozdział jutro późnym wieczorem. :)

      Usuń
    7. oczywiście, rozumiem i wybaczam. I czekam niecierpliwie do tego jutrzejszego późnego wieczoru, bo aż się boję co wymyśliłaś, ale boję się w taki pozytywny sposób :D

      Usuń
  12. Przeczytałam wcześniej, dopiero teraz komentuję, bo net nie współpracuje :<
    Także tego... Beka z Wellinegra, on nawet słownictwo ma takie, jakby wychował się na dworze królewskim. "Niemniej łóżko?!" Chyba się powtórzę, ale jego postać to naprawdę mistrzostwo świata.
    I w ogóle, asdfghjkl;, jesteś genialna, co chwilę krztuszę się własną ślinę i nie umiem opanować śmiechu, co może dziwić ludzi na ulicy, kiedy tak sobie siedzę na balkonie i czytam twoje wypocinki. Jak nic, Nobel z literatury powinien polecić do Ciebie.
    Wielbię na kolanach, szybko dodaj nowy, bo z niecierpliwością czekam na Andreasa, pogromce szatana.
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3

      Doprawdy, nie dziwię się ludziom na ulicy, bo, gdy sama piszę rozdział, to domownicy patrzą na mnie, jak na ostatnią idiotkę, która się śmieje do laptopa :D
      Nobel z literatury... jej, marzenie.. :)

      Nowy dziś wieczorem, bądź jutro o podobnej porze, bo nie mam pojęcia, kiedy się wyrobię. :)

      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  13. Uwielbiam to opowiadaniem. Po prostu pękam ze śmiechu! Andi to taki gbur i cham że aż się robi w tej swojej durnocie sympatyczny

    Biedna Sammi!!! Ja na jej miejscu bym zabrała manatki i wpakowała się do któregokolwiek z chłopaków do pokoju. Nie wierzę, by ją wyrzucili za drzwi.

    I coś czuję, że zdradzenie, że boi się pająków nie było najlepszym pomysłem. Aż się boję co ten kretyn wymyśli.

    Życzę weny do Dawida!!

    http://i-am-tougher-than-the-rest.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      No tak, jednak Sammi jest grzeczna i posłuszna, więc siedzi z Welusiem ^^ Bo co to by była za atrkacja, gdyby nie mieszkali razem? :D

      Wena na Dawida akurat się przyda. I to baaardzo, więc dziękuję tym bardziej. :)

      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  14. Droga Yprisjo, na początek chciałam bardzo przeprosić, że dopiero komentuję :/ Miałam problemy z internetem. ;c
    Co do treści... Hahahaahahhahaha :D Zawsze potrafisz mnie rozweselić. Choćbym była w depresyjnym nastroju, po prostu nie mogę nie śmiać się czytając twoją historię. Aż szkoda mi się zrobiło biednej recepcjonistki narażonej na gniew Wellingera. Wspólny pokój był strzałem w dziesiątkę - gratuluję wspaniałego pomysłu. Ciekawe jak Andi wykorzysta jej niechęć do pająków.
    Pozdrawiam i życzę weny ! :*
    P.S. U mnie w końcu nowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Kochana, nie masz za co przepraszać, naprawdę. :)
      No cóż... możecie być jedyne pewne, że "jakoś" tą informację wykorzysta, a szczegółów nie zdradzam ^^
      Pozdrawiam! :*

      Usuń