sobota, 24 sierpnia 2013

Gdzie ta służba, Mości Książę? Ewidentnie trzeba będzie ją zwolnić. Rozdział ósmy.


 - Nie będę biegał! Trener chyba sobie kpi! Po moim trupie!
W księciu aż się wszystko gotowało, miał ochotę rozwalić łeb zdechłej ropuchy, a następnie Karla, a najlepiej wszystkich po kolei. Nie – wróć. Przecież nie mógł nic zrobić Sammi, która była jedyną kobietą w ich towarzystwie. Głupi kodeks królewski!  Musi pamiętać, by go zmienić – tak. Wtedy będzie wolny.

- Nie pyskuj, Wellinger, bo dostaniesz kolejne pięć. – Schuster uśmiechnął się sam do siebie, a następnie zasiadł na trybunach, uprzednio strzepując śnieg z niebieskiego krzesełka.
Podły matłoch.  Jak wymyśli jeszcze coś, to może być pewny, że książę zadba, by jego słodziutkie bokserki obiegły cały świat. Tak – wyśle swojego posłańca, by ukazał poddanym to, w czym chodzi ten staruch. Co on sobie wyobrażał? Że ma dwudziestkę na karku? Niestety – panie Werner, pana szczyt formy już dawno przeminął… Trzeba się z tym pogodzić. Zegar tyka, czas ucieka….

Jednakże zamiast cokolwiek powiedzieć, nasunął czerwoną czapkę na uszy, bo mróz panował niesamowity, a następnie z powątpiewaniem popatrzył na trasę swojego biegu. Fajnie. Sęk w tym, że były nią same zaspy, które sięgały mu niemal do samiutkich  kolan.
Wrrr… Karoca księcia! Natychmiast!

Minęła minuta, a on stał nadal w miejscu, z dłońmi w kieszeniach, bo oczywiście nie zabrał rękawiczek, a żadnego królewskiego pojazdu jakoś nie było widać nigdzie na horyzoncie. Nic dziwnego, pewnie jego rumaki zakopały się w tym śniegu.
- Jestem skoczkiem, a nie biegaczem. – wycedził w kierunku zdechłej ropuchy, która przeżuwała coś między zębami, wyraźnie go ignorując, dlatego przeniósł wzrok na zadowolonego Wanka, a następnie Karla, który stał z miną, która nie oznaczała dla niego niczego dobrego.

Mości Książę nie chciał tego przyznawać, ale wiedźma była dla niego ostatnią deską ratunku, więc posłał jej błagalne spojrzenie, jednak ona pozostała niewzruszona. No tak. Czego innego mógł się po niej spodziewać?
- Zaczynaj, bo jest tu trochę zimno. – mruknęła dziewczyna siadając obok Schustera. Władca przypomniał sobie wszytkie baśnie, które słyszał w dzieciństwie, a tym samym fakt, że czarownice zazwyczaj miały przy sobie jakieś żaby potrzebne do zaklęć, albo eliksirów. Tu oberwie łeb, tam nóżkę…  Jednakże trener jakimś cudem nadal pozostał nienaruszony, co księcia dziwiło niezmiernie.

Co miał jednak poradzić? Wziął głęboki wdech, a zimne powietrze brutalnie wdarło się do środka jego organizmu. Jak nic dostanie zapalenia płuc, na pewno. W końcu jego delikatne, królewskie ciało zapewne  nie wytrzyma takich tortur. Tak, lekarz będzie miał ręce pełne roboty.
Postawił pierwszy krok – jego but w całości pokrył się białą kołderką, a trochę śniegu dostało się do środka, na co książę zadrżał z zimna. Drugi – o! Nieco lepiej, bo przynajmniej natrafił na coś twardego. Może jednak nie będzie tak źle.

Nim się zorientował, zaczął biec. Chciał mieć to wszystko jak najszybciej za sobą.
Niemniej to nie było wcale takie proste, bo ponownie zaczął brodzić w śniegu, jednakże jego dzieci były warte największych poświęceń.

Tatuś walczy o was, maleństwa…
Skrzywił się, gdy kolejna porcja śniegu wleciała mu do buta, a skarpetka zaczęła nasiąkać zimną wodą. Do kurwy nędzy! To miał być obóz regeneracyjny przed Igrzyskami, czy jakieś tortury?!

Książę poczuł, że za moment wybuchnie, a wszelakie pokłady złości wyleją się z niego, stopią biały puch, a następnie pochłoną zdechłą ropuchę, wiedźmę i tych dwóch idiotów. O tak!  Tak właśnie byłoby najlepiej.
Jednakże jego rozmyślania coś przerwało, a tym czymś był błysk flesza. Chwila. Co?

Oj, Sammi – już nie żyjesz.

* * * *

- Kobieto, zapomniałaś wyłączyć migawki  - mruknął niezadowolony Karl, stając tuż obok niej, kręcąc nosem na prawo i lewo – Przecież jak nic nas zobaczy i nie będzie żadnej, pięknej sweet foci…
Pff.. nie musiał jej nic mówić, Sammi doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Wellinger ślepy nie był i jej szansa – prawdopodobnie – została zaprzepaszczona, ale nie chciała, by ktokolwiek zobaczył jej niemal zrezygnowaną minę, dlatego momentalnie naprawiła swój błąd, a następnie zaczęła cykać zdjęcia z takim zapałem, jakby miałaby to być jej ostatnia sesja.

I chyba się nie myliła, biorąc pod uwagę fakt, że wkurwiony na maksa debil biegł właśnie na przełaj przez zaśnieżony stadion. W jej stronę.

Zabije ja, jak nic ją zabije i nigdy już nie zobaczy Martina oraz Sprytula. Przymknęła powieki, odmawiając pod nosem cichą modlitwę, ale śmierć jakoś nie nadchodziła, a zamiast tego usłyszała jakiegoś dziwnego rodzaju plaśnięcie.
Gwałtownie otworzyła oczy, które właśnie w tej chwili musiały wyglądać niczym dwa statki kosmiczne, którym podróżują zielone ludki, gdyż niecodziennie oglądało się TAKIE widoki, a mianowicie Wellingera, który leżał bez życia w wielkiej zaspie, twarzą do dołu. Oj, wróć -  nie bez życia, bo właśnie poruszył nogą.

Wank ryknął śmiechem, Karl zresztą zrobił to samo, a Schuster przypatrywał się całej akcji z wyraźnym zainteresowaniem. Nie żeby Sammi jakoś specjalnie współczuła gamoniowi, który właśnie wąchał śnieg, ale obrzuciła chłopaków chłodnym spojrzeniem, z zamiarem podejścia do tego debila i sprawdzenia, czy nic mu nie jest. Jakby nie patrzeć, to był jej sąsiad, a obecny współlokator, więc już zaczęła się podnosić, gdy Wellinger zrobił to samo.
Dobra, teraz zrozumiała zachowanie chłopaków, bo sama parsknęła śmiechem, ponownie opadając na krzesełko, ale momentalnie się opamiętała, chwytając aparat, by upamiętnić ten zniewalający widok, który powalał na łopatki.

Chłopak miał całą twarz w śniegu, zresztą ubrania tak samo. Czapka zsunęła się na prawą stronę tak, iż niemal zakrywała jego oko, a mokre włosy zabawnie przykleiły się do czoła, tworząc dziwny zawijas. Woda powolutku, kropelka po kropelce skapywała sobie na ziemię.
- Bałwan! – krzyknął rozradowany Karl, rzucając własnoręcznie wykonaną śnieżką prosto w brodę nadal stojącego chłopaka, odwracając tym samym jego uwagę od Sammi. Odetchnęła, więc z ulgą, zdając sobie sprawę z faktu, że jej mizerne życie potrwa parę chwil dłużej, gdyż Wellinger – najprawdopodobniej – w pierwszej kolejności zamorduje blondyna, a dopiero później zajmie się właśnie nią.

- Boże, człowieku… po kim ty odziedziczyłeś taki idiotyzm? – jej rozmyślania przerwał głos trenera, który nadal siedział na swoim miejscu i patrzył ze współczuciem w oczach na zimoludka (bo takim mianem z powodzeniem można było nazwać chłopaka, który był już calutki w śniegu, gdyż do zabawy pt. „Napierdzielamy śnieżkami ten tępy łeb” dołączył również Wank, a on sam  - z powodów bliżej nieokreślonych  - stał w jednym i tym samym miejscu, nie wykonując chociażby najmniejszego ruchu?).
Jednakże po tym pytaniu ze strony pana Wernera, odwrócił głowę w jego stronę, wyraźnie zdezorientowany, a mężczyzna kontynuował swą wypowiedź:

- Czy ty naprawdę myślałeś, że jestem na tyle okrutny, by kazać ci biegać w tych zaspach?
Takiej miny u Wellingera Sammi nie widziała nigdy, więc odruchowo schowała za siebie swój aparat, by uchronić go przed skutkami wybuchu tego człowieka, który nastąpić miał dosłownie za chwilę.

Trzy, dwa, jeden. Start!
- Ty zdechła ropucho! Ty szujo, ty masz coś nie tak z mózgiem! Ty potworze bez serca! Ty kogucie, ty mamucie z czasów epoki lodowcowej, ty pierdolnięty dinozaurze!

Momentalnie znalazł się obok niej i Schustera, by skutecznie uświadomić biednego trenera o tym, co o nim myśli. A robił to niezwykle dosadnie, jednak mężczyzna siedział sobie spokojnie, spoglądając cały czas na niego tak, jakby niczego nie słyszał, a przecież było to niemożliwe (chyba, że nagle ogłuchł).
- Myślałeś, że będziesz się nade mną znęcał, co?! – wrzeszczał nadal Wellinger, pochylając się nad nim jeszcze bardziej – Wypraszam sobie, na pewno nie będę tolerował takiego zachowania! Nigdy! Mam swój honor oraz godność!

Sammi podniosła się z miejsca, a następnie –wymijając wszystkich otaczających ją mężczyzn – skierowała się w stronę hotelu, gdyż nie miała zamiaru słuchać dalej tego wszystkiego. Najmniejszego.
Poza tym, musiała przygotować się jeszcze do planu numer dwa.

Uśmiechnęła się sama do siebie, a jej krok stał się radośniejszy.

 

* * * *

Mości książę myślał, że zaraz eksploduje niczym wulkan, ale nic takiego nie miało miejsca. Gdy tylko przekazał zdechłej ropusze to, co o niej myślał, skierował się do hotelu, gdyż  jego ubrania przypominały mokre ścierki, aniżeli coś, w czym władcy chodzić wypadało. Poza tym, jego dzieci pewnie już za nim tęskniły tak samo, jak on za nimi. Przechodziły go zimne dreszcze na myśl, że wiedźma mogła coś im zrobić.
Gdyby tylko spróbowała.

Jednakże po przekroczeniu progu, z ulgą zauważył, że nic im nie jest, a po Sammi nie ma ani śladu. Jedna dobra wiadomość.
Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu aparatu, ale oczywiście go nie było. No tak, zapomniał, że mogła rzucić na niego zaklęcie, które mogłoby sprawić to, iż przedmiot stał się niewidzialny dla jego królewskich oczu. Westchnął zrezygnowany i już miał po prostu walnąć się na łóżko, jednak coś go powstrzymało.

A tym czymś była wiedźma, która pojawiła się w pokoju niewiadomo skąd. A nie, przecież trzymała w ręku miotłę, która była pewnie jej ulubionym środkiem transportu. Dobra, ale co miała do tego wszystkiego szufelka? Mości książę zamyślił się na moment, ale nie wysunął z tego wszystkiego żadnych sensownych wniosków.
Za to Sammi uśmiechnęła się promiennie, podchodząc do niego i wręczając mu oba narzędzia pracy.

Chwila. Mości książę czegoś tu nie rozumiał.
Ona zamierzała nauczyć go na tym latać?!

- Zamiataj, Wellinger.
Te dwa słowa były dla niego niczym jakieś zaklęcie niewiadomego pochodzenia, dlatego stał jak wryty, spoglądając to na miotłę, to na Sammi i co chwila sprawdzając, czy coś nie unosi się w powietrze.

- Ogłuchłeś na amen? – spytała, patrząc na niego tak, jak na jakiegoś wariata, a on sam cały czas analizował w swej głowie jej słowa.
Zamiataj?  Halo!... Królewska sprzątaczko! To chyba praca dla ciebie!

- Nie wyjdziesz z tego pokoju, póki te płatki nie znikną, więc na twoim miejscu już bym zaczęła sprzątać – powiedziała, siadając na łóżku, a następnie chwytając swój aparat i odwracając tym samym uwagę od jego osoby, więc on – korzystając z tego niezwykłego przywileju – dopadł drzwi, niemniej one okazały  się być zamknięte.
Ale jak?

Czary, jak nic to jakieś czary. Mości książę tupnął nogą, ale na nic zdały się kopniaki zasadzone temu twardemu kawałkowi drewna i nawet wszystkie wyzwiska, które wyleciały z jego ust. Nic.
A przecież zbliżała się pora obiadu! Był głodny, wyczerpany i na dodatek zdenerwowany. Czy może być coś gorszego, aniżeli książę, któremu burczy w brzuchu?

- Wyskoczę przez okno – warknął przez zaciśnięte żeby, odwracając się w jej kierunku, a następnie podchodząc do ściany, gdzie widniało jego ostatnie wyjście z tej sytuacji, jednak momentalnie zrezygnował z tego pomysłu. Na którym piętrze się przecież znajdowali... Szóstym? Siódmym?
- Na pewno nie będę sprzątał – powiedział, przybliżając się do dziewczyny, rzucając biedną szufelką o łóżko. Co prawda miała trafić w ten czarny łeb wiedźmy, ale jakoś nie miał cela. No cóż – trudno.

- Będziesz.
- Nie będę.

- Ależ będziesz.
Mości książę zmrużył powieki, patrząc na swoje bobaski, które ochoczo chodziły po swoim terrarium. Jeśli sprzeciwiłby się wiedźmie, to ona mogła zrobić z nimi wszystko – nawet rozdeptać, a on tego by nie przeżył, więc podniósł z ziemi miotłę, a następnie, wymijając dziewczynę, skierował się do najodleglejszego końca pokoju.

- Uraziłaś mą godność – powiedział, udając, że wstrząsa nim szloch.

Wiedźma podniosła na niego wzrok, ale nie odpowiedziała nic, tylko ponownie zaczęła bawić się aparatem.
Książę westchnął pod nosem, nachylając się nad ziemią, a następnie wykonał ten pierwszy, jakże trudny ruch ręką, a czerwone płatki róż zaczęły stopniowo znajdować się na jednej kupce.

- Uśmiech, Wellinger! – wrzasnęła wiedźma, wyrywając go tym samym z zamyślenia nad jego marnym losem, a następnie robiąc mu milion zdjęć.

Jednak jemu było już wszystko jedno.
Był skończony na wieki.

38 komentarzy:

  1. Ha ha ha ha ha ha :D Świetny rozdział. Zemsta idealna :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Uwierz, to dopiero zemsty początek :)
      Pozdrawiam!:*

      Usuń
  2. jak powiedziałaś, że musisz podzielić zemstę Sammi na pół, bo rozdział już teraz jest za długi, to spodziewałam się eposu na tysiąc stron,który bedę czytac dobrą godzinę. A tu zjeżdżam sobie ... i widzę koniec.
    Koniec.
    I teraz nie wiem czy siedzieć i czekać na następby, czy nakłaniac cię do dodania go szybciej czy może poprosić żebyś zrobiła dla mnie wyjąteczek i pozwoliła mi przeczytać tą część którą już napisałaś, a którą tak brutalnie wrzuciła,ś do następnego rozdziału.
    Eh.
    No dobra.
    A więc jestem w mega szoku, bo ja bym nawet nie pomyslała, że Schuster tylko żartował, ja myślałam,że on naprawdę mu każe przebiec te dwadzieścia kółek! chociaż to dziwne,że nikt im tego stadionu nie odśnieża, tylko zostawiają takie zaspy. Ale ok, przynajmniej mogłam sobie poumierać ze śmiechu nad oburzeniem Wellingera, nad jego biegnięciu na przełaj do Sammi, by ją zgładzić i padnięciem na śnieg (bo tak w ogóle to nie sądziłam,że moze być coś seksowniejszego niż Wellinger, ale jednak może - Wellinger umazany śniegiem, z czapką przekrzywiona na jedną oko - awwwwww <333).
    Sammi natomiast mnie rozpieprza - ma dziewczyna podejście i wspaniale sobie z tym Księciulkiem radzi :D to zamiatanie - haha, ale co tam nie mają sprzątaczek? :D chociaż nie, i dobrze, niech Andi posprząta, jak nabrudził ^^ ciekawa jestem tylko jaki los spotka Arnolda i Gertrude, ten Welli je tak kocha :D gdyby nie chodziło o gigantyczne, owłosione pająki to bym się rozczuliła, no ale ... jednak nie jestem w stanie się wzruszyć ^^
    i ja ci powiem, że ten Książę to jednak nie taki zly chłopak. Wiem, wiem. Kocham go, bo to Andi. Ale mimo wszystko widze,że ma tą dobrą stronę i ta strona się przebija. czasem, bo czasem, bardzo rzadko, ALE! ale jednak. I ja się tego trzymam :D
    no i obiecałaś mi epilog, sama-wiesz-jaki (zaleciało Voldemortem ^^), więc ja jestem dobrej myśli.
    No. A teraz oczekuj mnie na gg, gdzie będę do Ciebie pisać co dwadzieścia minut,zebyś zapewniła mnie,że tak, napisałaś kolejne słowo do następnego rozdziału i że tak, za jakieś 2456 słów dodasz kolejny rozdział :D
    no to chyba tyle. Nie wiem czy dzisiaj wyszło krócej czy dłużej niż zwykle, po prostu napisałam wsyzystko, co musiałam Ci powiedzieć ;)
    no i że Cię kocham to wiesz prawda? <333
    teraz czekam na Wojtka, życzę weny na Dawida i mnóstwa weny tutaj, bo ja najlepiej już bym chciała ten kolejny rozdział! :D
    Trzymaj się <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      To i tak jest najdłuższy rozdział w historii tego bloga, a byłby jeszcze dłuższy, gdybyś nie prosiła mnie, bym dodała go w przeciągu godziny, bo wychodzisz XD No ale następny już w środę, więc jakoś dotrawasz chyba, co? :D
      Nikt stadionu nie odśnieża, bo po co? W piłkę na śniegu się nie gra, z bieganiem też nie bardzo, nikt nie przewidział Andiego, no ale XD
      A sprzątaczki w hotelu są. A jakże :D Tylko, że Sammi załatwiła wszystko tak, by zamiatał Andi - w końcu zemsta, to zemsta, nie? :D
      W sumie.. wiesz, że ja nienawidzę pająków, a Arnolda i Gertrudę z chęcią bym zaadoptowała? XD
      I gdzie tam są jakieś pokłady dobroci u księcia? On kocha tylko swoich potomków XD
      Hahahah XD Epilog to będzie czysta poezja. Awww :3 w sumie, to ja się do niego doczekać nie mogę <3
      Hahah XD Tak, już Cię oczekuję ^^
      Kocham <3
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
    2. ja sie nie mogę doczekać całego tego opowiadania, nie tylko epilogu :P i ja tak sobie myslę, ze jak już je zakończysz to całe sobie wydrukuję i będę czytać w gorszych momentach życia, żeby sobie poprawić humor :P
      teraz czekam do środy :D

      Usuń
    3. Hahaha XD No cóż, wiem dlaczego nie możesz się doczekać. Znaczy się.. chyba wiem :D
      I bez obaw, jeszcze trochę czasu będę Was księciulkiem męczyć ^^ I... no tak - mogę oficjalnie oświadczyć, że jednak nie zmieniam środka opowiadania, czyli... hmm. Nooo.. :D czekać z niecierpliwością XD
      Faktycznie, jak ja sobie tak patrzę przez pryzmat tego, co już było i tego, co tu będzie.. no tak, to opowiadanie naprawdę może humor poprawiać :D
      A jutro Wojtuś :)

      Usuń
    4. to opowiadanie zawsze będzie poprawiać humor :D
      bo mi obiecałaś happy end i że nikomu nic się nie stanie (prawie nikomu, ale to chyba przeboleję - wiesz o czym mówię :>) i w ogóle :D
      a na Wojtka czekam niecierpliwie, chociaż tam jest znacznie mniej powodów do uśmiechu,jeśli w ogóle, niestety :< ale wiesz,że i tak to kocham <3

      Usuń
    5. No oczywiście, że wiem, o czym mówisz ^^ Ale czy to można nazwać, że coś się stanie? Hmmm.. Bynajmniej nagłe to nie będzie :D Dobra, zamykam się, bo zaraz inni zaczną jeszcze coś podejrzewać, a wtedy będzie po(chyba) największej niespodziance tego opowiadania ^^
      A.. i to będzie miało w skutach fakt, że jednej osobie coś się stanie, ale tak tylko trochę XD Matko... ale zamieszałam XD
      A co do Wojtusia... jeszcze powody do jakiegoś nikłego uśmiechu będą, uwierz :)

      Usuń
    6. zamieszałaś? że niby dopiero teraz? Przecież wiesz że ja nie cierpie czegoś od ciebie wyciągac, bo ty chyba byś umarła, gdybyś miała powiedzieć wprost, zamiast takimi szyframi i labiryntami. To już wolę grzecznie czekać razem z resztą śmiertelników, bo potem spać po nocach nie umiem przez te domysły i mętlik w głowie :P
      co do Wojtka - mam nadzieję. Bo załamałaś mnie tym zakończeniem :(

      Usuń
    7. Jakbym powiedziała wprost, to nie byłoby niespodzianki, choć i tak już duużo wiesz :D
      A u Wojtusia nie da się inaczej zakończyć, ani inaczej poprowadzić tej historii - uwierz.

      Usuń
    8. jestem ta uprzywilejowana, ja wiem :>
      wszyscy mi zazdroszczą, muahahaha :D
      co do Wojtka to wiem, wiem, ale i tak mi smutno, okropnie.
      dlatego dobrze, że tu są takie akcje, bo przynajmniej zło i dobro się równoważą w Twojej twórczości :)

      Usuń
    9. Hahaha XD Nie tyle zazdroszczą, co pewnie się zastanawiają, co mamy na myśli, nie? :D
      Hmmm. czy się równoważą? Co do tego zła, to weź jeszcze "Syna marnotrawnego" zalicz XD

      Usuń
    10. zazdroszczą, jak nic :P
      no ja już ci nawet o tym Dawidzie nie wspominam, ale i tak cichutko mam nadzieję, ze coś na niego napiszesz :D
      i przepraszam, czemu Syn ... ma być zły? za mało ci tego okrucieństwa?
      Potworze.

      Usuń
    11. Coś napiszę ^^
      A żebyś wiedziała, że za mało ^^ I teraz Ty doskonale wiesz o wszystkim, łącznie z niespodzianką, hmm.. XD Trzeba będzie coś jeszcze wykombinować XD

      Usuń
    12. nie kombinuj ;) a zresztą, kombinuj, przecież i tak wiesz, że to z ciebe wyciągnę :D mojej sile perswazji nie da sie oprzeć *.*

      Usuń
    13. Nawet szantaże z mojej strony nie pomogą XD Tak - już się przekonałam :D
      Ale mam jedną przewagę: Mojej zniewalającej logiki nie ogarniesz nigdy ^^

      Usuń
    14. haha :D no dobra, potwierdzam. Twój umysł jest nie do ogarnięcia :P
      ale i tak Cie kocham <3
      także, byle do środy :D

      Usuń
    15. A może jednak do ogarnięcia, tyle że trzeba kwiatki w ogródku podlewać, by wpadać na takie pojebane pomysły jak ja xd
      Też Cię kocham <3
      Środa już niedługo *-* radujmy się xd

      Usuń
  3. Książe się nabrał :D
    I wpadł w zaspy. Gdzież są jego królewscy doradcy, którzy wychwyciliby ten podły podstęp i nie dopuścili do narażenia swego umiłowanego władcy na ciężkie uszczerbki na zdrowiu...
    Coś nie widoczna ta cała chroniąca go obstawa. Bo przecież inaczej wszyscy bohaterowie tego opowiadania siedzieliby już w więzieniu, a biedny Karl to by już dawno nie żył. No i szkoda by było , bo jest tutaj przesłodki.
    No , a ropucha (jak na odmianę żaby przystało,)powinna zostać wrzucona chyba do jakiegoś stawu, żeby Welli miał spokój.
    Choć może by wolał żeby wyschła na słońcu, a wcześniej została zmuszona do zmiany testamentu i zapisania Księciu swojej bielizny.
    Bo Andi wyraźnie ma problem psychiczny z zazdrością o cudze majtki XD
    Czekam na wszelkie nowości.
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      No cóż - doradcy wyemigrowali do ciepłych krajów, pod palemkę by odpocząć od księcia ^^
      Presłodki Karl? No dobra, Wy go lubicie, ja nie :D
      Hahaha XD Problem jak problem, a że o majtki to inna sprawa :D Musiały się baardzo spodobać ^^
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  4. hahahaha :D nie mogę z księcia, po prostu nie mogę. Tak się dać "wrobić" w bieganie. Oj, na miejscu ropuchy to ją bym zaczęła się trochę bać, bo jak bokserki trafią w ręce księcia ponownie czy coś innego, to będzie nieźle. xd
    Widok Andreasa "wąchającego śnieg" - próbuję sobie to wyobrazić. :)
    Rozdział wyszedł Ci świetny. Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Wychodzi na to, że nasz ksiażę musi nauczyć się myśleć :D
      Hahaha XD Ja sobie wyobraziłam i to zbyt dobitnie... XD
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  5. Uraziłaś mą godność xD ten tekst wygrywa rozdział.
    Chciałabym zobaczyć minę Andreaska kiedy wstał z tej zaspy i zobaczył, że wszyscy się z niego śmieją xD
    Założę się, że to nie koniec zemsty SAmmi ona coś jeszcze wymyśli i to niezłego xD
    wybacz nie jestem w stanie napisać nic więcej xD

    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Mina... musiała być genialna, faktycznie ^^
      No oczywiście, że Sammi wymyśli coś jeszcze ^^ W nexcie kolejna część zemsty ^^
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  6. jak przeczytałam o tej szufelce i miotle, to myślałam, że Sammi wyrzuciła potomków księcia do kosza. Ale zamiatanie? jak ona mogła! Toż to obraza majestatu, za takie coś można iść do więzienia! :D
    Dziewczyno, przez ciebie będę mieć jeszcze bardziej zrytą psychikę niż teraz! Śmiałam się jak głupia do laptopa.
    Ale, ale. Przy tym opisie biegu księciunia o mało nie udławiłam się pączkiem ( ach, ja niewierna poddana!). Myślałam ,że w ogóle nie zacznie biec, a jednak przezwyciężył swoje lęki dla drogich dzieciaczków. I ta wiązanka w kierunku Schustera, ha ha :) "Ty pierdolnięty dinozaurze!"- matko ten tekst zrobił mi dzień ^^. A trener- oaza spokoju. Podziwiam go.
    I przyznam się szczerze, że znowu miałam głupie skojarzenia. Bo gdy Andi tak sobie biegł przez stadion, to wyobraziłam sobie, że zza krzaków wybiega Severin z toporem i zaczyna go gonić ^^.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      No cóż - jeszcze do więzienia nie trafiła, ale wiadomo co księciunio wymyśli w zamian? :D Zawsze może wysłac ją do swych królewskich lochów :D
      Haha XD Uwierz, że też śmiałam się jak głupia, gdy pisałam tą wiązankę XD
      Severin <33333 a ja właśnie ujrzałam ponownie renifera :D
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
    2. Ten renifer chyba będzie mnie nawiedzał w snach O.O
      Śmiejemy się z biednego Severina- okropne z nas dziewczyny ;) tylko co ja poradzę, że gdy tylko go widzę w TV, albo czytam opowiadanie o Niemcach, to mam takie kryminalne skojarzenia. Może to przez te jego wkładko-ochraniacze na zęby? ^^

      Usuń
    3. Tak - a mnie dziś nawiedził:D
      Możliwe, możliwe, ale mi się jakoś Severin zawsze dobrze kojarzył, a tu teraz widzę go cały czas z toporem w ręku i reniferem u boku XD

      Usuń
    4. Przeczytałam teraz twoją odpowiedź na telefonie i wybuchłam rechotem jak niespełna umysłu. Wszyscy w samochodzie poparzyli na mnie, ale chyba stwierdzili, że to u mnie normalne bo nie skomentowali.
      Severin i jego gwardia reniferów ^^ Chyba muszę o tym napisać opowiadanie :D

      Usuń
    5. Hhahaha XD Koniecznie! :D :D Chyba, że poprawnie wytypowałam właściciela chatki w "Zesłanych" :D No ale dobra, jakoś przeboleję, jesli to jednak będzie człowiek xd

      Usuń
  7. Ej... szkoda mi Wellingera.
    Ja wiem, ze on sobie na to zasłużył, ale jak wyobrażam go sobie takiego przemoczonego, całego w śniegu, obrzucanego śnieżkami... Albo jak stoi i pewnie pierwszy raz w życiu trzyma miotłę... Żal serce ściska. Biedaczek <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Wiesz, że mi również jest go żal? :D I to cholernie, ale kara być musi ^^
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  8. Taka zniewaga dla księcia ;o Jak on to zniesie :D
    Na razie nie jest mi go żal, wręcz przeciwnie, ale zobaczymy co Sammi jeszcze dla niego wymyśli. Oby tylko dzieciątka nie ucierpiały xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Jakoś będzie musiał to przeboleć :)
      A dzieciątka nie ucierpią ^^ Pokochałam już ich tak samo jak książę :D
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  9. Wiesz co? Ten rozdział był tak masakrycznie dobry, że żaden mój komentarz nie będzie jego godzien.
    Więc ja lepiej będę cicho.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Kochana, bez przesady... tu jest mnóstwo niedopracowań i ja jestem tego wszystkiego jak najbardziej świadoma.
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  10. hahaah. Rozdzial genialny! A masz Wellinger za swoje hihihihihi
    Inszaaaa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      A Wellinger jeszcze za swoje dostanie, to nie koniec zemsty :D
      Pozdrawiam :*

      Usuń