środa, 14 sierpnia 2013

Czy Wasza Wysokość nie jest za młody na dzieci? Rozdział szósty.


Jak otworzyć te cholerne drzwi? Wrr… W najbliższej przyszłości powinien pomyśleć o giermku, bo doprawdy… nie mógł już sobie sam ze wszystkim dać rady. Przecież na jego głowie był cały natłok obowiązków. Calutki, bo jego poddani nie robili nic, by go choć trochę odciążyć. Bo po co?
Westchnął sfrustrowany, stawiając ogromne tekturowe pudło na podłodze, a robił to z największą uwagą, gdyż w środku znajdował się jego skarb, a konkretniej dwa.

Uśmiechnął się pod nosem, wspominając niezwykle udany zakup, a następnie delikatnie nacisnął klamkę, gdyż nie chciał zbudzić nadal śpiącej – przynajmniej miał taką nadzieję! – Sammi. I nie, nie chodziło o to, że miałby jakiekolwiek wyrzuty sumienia, nie – przecież był księciem, a książę może wszystko, szczególnie jeśli chodziło o taką błahostkę, jak pozbawienie wiedźmy kilkunastu minut snu.  Po prostu – jego plan miałby większe szanse powodzenia, gdyby dziewczyna niczego nie widziała, a tym bardziej – nie podejrzewała, ponieważ nie byłoby niespodzianki.
Uchylił drzwi na tyle, by mógł się przez nie jakoś przecisnąć, a następnie chwycił pudło i - na paluszkach - przeszedł przez pokój, patrząc na nadal pogrążoną w śnie Sammi. Była leniem oraz śpiochem – książę zakodował sobie w mózgu, by ten fakt wkrótce wykorzystać.

No tak, sęk w tym, że tylko ten dzień mieli wolny, gdyż zdechła ropucha wspaniałomyślnie stwierdziła, że musieli się zaklimatyzować. Pff…
Mniejsza o to, najważniejsze, iż dziewczyna spała jak zabita, a on mógł realizować swój zacny plan.

Przeszedł do łazienki, gdzie wsadził do wanny pudło, a następnie wyciągnął z niego terrarium, w którym siedziały dwa, wielkie, owłosione… pająki.
Mości książę naprawdę miał ogromne szczęście, ponieważ norwescy sprzedawcy bardzo wcześnie otwierali własne pawilony, tudzież już o siódmej można było zrobić poważne zakupy. Na dodatek blisko hotelu znajdował się sklep zoologiczny, więc długo się nie wzbraniał przed takim niesamowitym nabytkiem, który -  w tejże chwili  - stał w wannie.

Otworzył szklany domek nowych pupili, poczym nachylił go tak, by pająki grzecznie wylazły na zewnątrz. Podziwiał ich niezwykłą grację oraz elegancję, z jaką poruszały swymi rączkami i nóżkami.
Jego malutkie dzieci…. Słodziutkie piękności…

Jednakże momentalnie się opamiętał, gdy tylko uświadomił sobie fakt, że wiedźma może obudzić się w każdej chwili, a on jeszcze nie zrobił wszystkiego. Ba! Mało tego! Na razie miał tylko pająki. No dobra – nie tylko pająki, bo po drodze wstąpił jeszcze do kwiaciarni.
Odstawił terrarium na podłogę, a następnie chwycił tekturowe pudło, by przykryć zwierzątka, bo przecież nie mogły się zbytnio rozleźć.

Żegnajcie, kochane! Tatuś -  przez ten krótki moment - będzie za wami tęsknił! Naprawdę!
Zawsze lubił pajęczaki i wszystkie stworzonka tego typu, od maleńkości go fascynowały, ale starzy nie pozwalali mu takowych kupić, a później zwyczajnie nie miał na to czasu. Przecież książę musiał opiekować się nimi osobiście,  nigdy nie pozwoliłby się zbliżyć swoim nędznym poddanym do jego dzieci.

Dobra, trzeba działać dalej. Podniósł się z klęczek i chwycił ogromny bukiet … czerwonych róż. A raczej bordowych. Przechylił głowę, by lepiej się im przyjrzeć, ale w końcu machnął na to ręką, przecież to było kompletnie bez znaczenia, prawda?
Syknął z bólu, gdyż jakiś kolec wbił mu się w palec. Czyżby to była kara za ten jego nędzny postępek? Nie, na pewno nie, przecież nic jeszcze tak naprawdę nie zrobił… Ehh…  Dziwny jest ten świat.
Chwycił za pierwszy kwiatek z brzegu i zaczął obszarpywać go z płatków, później tak samo postąpił z kolejnymi, aż do momentu, gdy pozostała mu tylko jedna różna, a on sam stał pośrodku kupki czerwonego „czegoś”.

Pochylił się, poczym jedną część pozostałości po bukiecie wsypał do wanny, a resztę umiejętnie rozprowadził po całej podłodze, a nawet na zewnątrz tak, że powstał bordowy dywan, ciągnący się aż do łóżka Sammi.
Zaśmiał się w duchu na ten widok. Niemniej czegoś mu jeszcze brakowało, a książę musiał mieć wszystko zapięte na ostatni guzik, więc rozejrzał się dookoła raz jeszcze i nagle doznał gwałtownego oświecenia.

Chwycił ostatnią garść płatków, by następnie obsypać nimi całe łóżko – łącznie ze śpiącą wiedźmą. Będzie miała pachnącą niespodziankę.
Ponownie przeszedł do łazienki, wywalił puste łodygi do kosza na śmieci, a później wypuścił pająki tak, że rozlazły się po rozsypanych w wannie płatkach. Jego biedne dzieci były przestraszone… W sumie wcale im się nie dziwił, bo przesiedzieć tyle czasu w ciemnym pomieszczeniu… Wstrząsnął nim gwałtowny dreszcz obrzydzenia i strachu, gdyż na myśl przyszły mu jego królewskie lochy, do których raz musiał się udać, ale momentalnie odgonił od siebie te pochmurne myśli, wracając do jakże kolorowej rzeczywistości.

Chwycił jedyną różę, która mu pozostała i wyszedł łazienki, a następnie rozłożył się wygodnie obok wiedźmy. Uśmiechnął się, gdy zauważył, że jedna, niemal naga (no bo ile zasłaniają króciutkie spodenki?) noga dziewczyny leży sobie na kołdrze, zamiast pod nią. Przyjął najseksowniejszą pozycję, jaką tylko potrafił, a później zaczął delikatnie przesuwać kwiatkiem po skórze dziewczyny. Tak naprawdę świetnie się bawił i ani myślał przestawać. Tak! On, wielki książę znalazł sobie niesamowitą rozrywkę!
Cały czas obserwował zachowanie wiedźmy, ale ona tylko delikatnie poruszyła nogą, a następnie wymruczała coś pod nosem i… przytuliła się do niego, poczym ponownie znieruchomiała.

No tak, takiego czegoś w życiu się nie spodziewał, ale w mózgu zakodował sobie kolejną informację: „Sammi, gdy śpi – ma wyłączone jakiekolwiek pokłady logicznego myślenia.”. W każdym bądź razie, po prostu musiał skorzystać z okazji, która mu się nadarzyła, więc objął czarnowłosą ramieniem, a następnie przeniósł różę z nogi na twarz dziewczyny. Doprawdy… to było tak komiczne…
Wiedźma skrzywiła się, a następnie mocniej wtuliła się w osobę księcia, by uniknąć jakiegokolwiek, dłuższego kontaktu z kwiatkiem, który wyraźnie ją irytował. Zabawne, kwiatka nie potrafiła znieść, a tuliła się właśnie nie do niego. Zauważył, że jej powieki zaczynają drgać, co oznaczało, że za chwilę się obudzi i te piękne chwile już nigdy nie powrócą.

Hahaha, dobre. Przecież sam ledwo tolerował jej obecność, ale dla dobra swego planu musiał zrobić wszystko. Przecież nie umrze, prawda? Chyba…. Przecież zdąży uciec, jakby coś…

- Bonjour, Madame….

Na dźwięk jego głosu, dziewczyna gwałtownie otworzyła oczy i nie zdążył nawet mrugnąć, a już stała przed nim, z miną, która nie wróżyła niczego dobrego. Mimo to uśmiechnął się promiennie w jej kierunku.
A nóż, widelec zadziała.

- Popierdoliło cię do reszty, Wellinger! – wrzasnęła – Nigdy więcej nie położę się z tobą do tego łóżka! Nigdy!
Rozejrzał się dookoła, szukając jakiejś drogi ucieczki, ale niczego nie znalazł, więc wyciągnął przed siebie dłoń, w której nadal trzymał różę.
Dziewczyna jedynie popatrzyła na niego jak na ostatniego idiotę oraz kretyna, poczym zręcznie zeskoczyła z łóżka i przez chwilę stała jak wryta, wpatrując się w rozsypane płatki róż.

- Co. Tobie. Znów. Przyszło. Do. Tego. Zakutego. Łba?  - wolniutko wycedziła przez zęby – Sam będziesz to sprzątał, już ja o to zadbam.
Przesłyszał się! Na pewno! On, książę miał zamiatać? Chyba sobie kpiła! Przecież to niedopuszczalne, karygodne!

Jednakże, zamiast przekleństw pod jej adresem, z jego ust wypłynęły całkiem inne słowa:
- Chciałem, by było romantycznie.

Musiał przecież zachowywać pozory, prawda?
Nie odpowiedziała, nie zaszczyciła go ani jedynym spojrzeniem. Jedynie prychnęła niczym rozwścieczona kotka, a następnie skierowała się w stronę łazienki.

Cicho, aby wiedźma przypadkiem nie dosłyszała, liczył kolejne sekundy, które dzieliły go od zaliczenia planu w całości.

 

* * * *

Myśli w głowie kotłowały jej się w takim tempie, że myślała, iż mogą za chwile eksplodować, rozrywając jej głowę na drobniutkie kawałeczki.  Chociaż to nie byłoby takie złe, bo sama miała ochotę się zabić.
Boże… jaka była głupia, jaka naiwna…

A najgorsze było to, że na całym ciele czuła zapach perfum Wellingera, więc nikogo nie powinien dziwić fakt, że nie marzyła w tej chwili o niczym tak bardzo, jak o długiej kąpieli.
Nawet przestała zwracać uwagę na płatki róż, które leżały porozrzucane również  na czarno-białych płytkach. Jezu… jaki ten chłopak był głupi. Ze zrezygnowaniem pokręciła głową. Wellinger to przypadek, któremu najlepszy psychiatra już nie był w stanie pomóc.

Zbliżyła się do ogromnej wanny, ale… No tak, czego innego mogła się spodziewać, jak nie tego, że cała była usłana czerwienią? Przygryzła dolną wannę, zastanawiając się nad jednym, podstawowym faktem, a mianowicie: „Jak do jasnego gwinta ( w miarę szybko i sprawnie) pozbyć się tego cholerstwa?”.
Niestety nic sensownego nie przychodziło jej do głowy, więc bezceremonialnie wsadziła rękę do środka, by je wyrzucić na zewnątrz. Właśnie… Sęk w tym, że…

Coś wielkiego…. Włochatego… Coś, co miało więcej, niż cztery nogi… Coś…
I nagle przypomniała sobie wczorajszy wieczór oraz to, co powiedziała… Jezus Maria!

PAJĄK!
Momentalnie wyrwała rękę z żelaznego uścisku bestii, ale to nic nie dało, bo potwór już lazł sobie wzdłuż jej ramienia, świdrując ją swymi oczkami (dobra, niby ich nie widziała, ale była pewna, że tak było).

Niekontrolowany wrzask, który wydobył się z jej gardła, na pewno postawił cały hotel na nogi, ale ona nic sobie z tego nie robiła, bo podstawową kwestią w tamtej chwili było pozbycie się tego czegoś z jej skóry. Wstrząsnęła ręką, a pająk zleciał na podłogę.
Dosłownie wyleciała z pomieszczenia, przy okazji niemal zabijając stojącego pod drzwiami Wellingera, ale to też nie było w tej chwili ważne.

- Tam…. Jest…. Pająk… - wyjąkała, chowając się w kąt. Czuła, że jej ciało zaczynają przechodzić dreszcze, a serce bije w niewyobrażalnym tempie. W oczach zebrały się słone łzy.
Skuliła się jeszcze bardziej, zasłaniając twarz rękoma, ale to nic nie dało, bo cały czas wydawało jej się, że czuje łapy tego włochatego potwora na swojej skórze.

Oddychaj, oddychaj…
Otrzeźwiły ją dopiero kroki zbliżającego się chłopka, jednak nawet nie raczyła na niego spojrzeć. Była pewna, że to jego sprawka, gdyż innego winnego jakoś znaleźć nie mogła.

- Przepraszam, Sammi. – odezwał się po kilku sekundach ciszy – Zapomniałem ci powiedzieć, że Arnold i Gertruda zapragnęli wziąć kąpiel.
Chwila… co?

- Chcesz się z nimi przywitać?
Momentalnie poderwała się na równe nogi, stając twarzą w twarz z Wellingerem, który na wyciągniętej dłoni trzymał DWA PAJĄKI.

DWA!
Poczuła, że zaczyna jej się kręcić w głowie, a powietrze staje się cięższe niż zazwyczaj. Już nawet nie potrafiła wymyślić stosownych  wyzwisk pod adresem tego mamuta. Musiała się wydostać z tego pomieszczenia. Musiała… Jak najszybciej.

Nim się zorientowała, wypadła na korytarz, trafiając prosto w biednego Karla.

- Sammi, krzyczałaś… Przyszedłem sprawdzić…
Chłopak coś tam jeszcze mówił, ale ona przylgnęła do niego, jak rzep, a następnie wypowiedziała jedyne słowo, które cały czas kołatało jej się po głowie:

- Pająki...
 
--------
Przepraszam za ten rozdział. Przepraszam.
Wiem, że jest beznadziejny, wiem, wiem, wiem, ale naprawdę nie byłam w stanie nic lepszego napisać, bo jestem wykończona, gdyż bieganie po ksiegarniach w całym mieście nie jest lekkim zadaniem.
Pozdrowienia dla rocznika '96, mającego Nową Podstawę Programową, do której nie można kupić książek^^ Tak, też mam ten problem, też się muszę męczyć... -.-
A gdy pokazywałam kolejnym sprzedawcom tytuły podręczników do takich moich dwóch przedmiotów (jeden to protokół dyplomatyczny, a drugi - stosunki międzynarodowe), to ich miny wyglądały mniej więcej tak: O_O. Dobrze, że jeden normalny facet się trafił i podjął mi się to cholerstwo sprowadzić. Skąd? Otóż z Uniwersytetu Warszawskiego, gdyż uczą się z tego studenci.
Zachciało mi się profilu dyplomatyczno-konsularnego, to teraz mam, gdy w drugiej klasie doszły takie fajne przedmioty.
Dobra, nie marudzę już Wam, co?
Pozdrawiam! :*

36 komentarzy:

  1. Jeszcze raz napiszesz takie głupoty, że rozdział jest beznadziejny, to znajdę Cię jakoś i zabiję kochana! :D Mam już ku temu drugi powód :D (oprócz Twojego przeczuwania, co będzie w moich rozdziałach :P)
    A teraz do rzeczy ;)
    Nie ukrywam mojego zdziwienia, kiedy przeczytałam tytuł tego rozdziału^^ Ale od razu pomyślałam, że pewnie coś się za tym kryje... I miałam rację! Kurcze, jaki on jest złośliwy, no masakra po prostu :D Biedna Sammi ;c Wiem co czuje, bo sama mam fobię przed pająkami ;c A moi niektórzy znajomi też niestety to wykorzystują ;c
    Kurcze, znowu odbiegam od tematu :D
    Rozdział jest genialny! Szkoda tylko, że taki krótki ;ccccccc
    Liczę, że nie będziesz nas długo trzymała z następnym? ;)

    Pozdrawiam i weny życzę moja droga :*

    A wszystkich zapraszam do mnie ;> Mile widziane komentarze ;>
    http://good-bye-my-almost-lover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Jestem pierwsza! :3

      Usuń
    2. Dziękuję <3
      Zabijaj, nie ma sprawy :D
      Uwierz, że ja też mam fobię - przed pająkami właśnie i wężami... eh, masakra.
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  2. Widzę, że jesteśmy ten sam zacny rocznik. ^^
    Problemy z podręcznikami ciągną się od gimnazjum, ale co tam książki w porównaniu z nową maturą. O ile testy gimnazjalne to był cud, miód, malina, o tyle przeraża mnie sama wizja nowej ustnej matury z polskiego. Bo szczęśliwi starsi ludzie mieli cały rok na przygotowanie, a my mamy mieć ponoć aż piętnaście minut. Czemu w naszych czasach nie wysyłali sześciolatków do szkół? Zdałabym sobie maturę na starych zasadach i byłabym szczęśliwa. Chociaż z drugiej strony przynajmniej odpadła mi już większość przedmiotów. A co Ty na tym profilu masz rozszerzone? Polski, historię i wos czy raczej języki?
    Dobra, zabij mnie, ja jak się rozgadam nie na temat....
    Podtrzymuję moje zdanie, że każdy kolejny rozdział jest lepszy niż poprzedni. Ten tutaj - mistrzostwo świata w lotach.
    Ten sposób wyrażnia się Wellingera... Zaiste, rozpierdziela mi system.
    I jeszcze Księciulo tatusiem został. Ojej, słitaśne ma dzieciaczki, nie powiem, że nie, bo mnie do lochów odeśle.
    I jaki z niego romantyk.... Po tym rozdziale utwierdziłam się w przekonaniu, że chcę wyjść za niego za mąż.
    I jak już mówiłam rozdział jest genialny i nie waż się mówić inaczej, bo zwrócę się do Księcia o wymierzenie Ci chłosty. Chociaż... to mogłoby być przyjemne...
    Pozdrawiam i czekam na nowości tu i wszędzie. ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. To co wcale nie jest bezsensu ;3
    Wellinger, znikaj z moich oczy -.- Mam cię już kompletnie dość, to jest właśnie to co w mojej byłej klasie, chłopak totalny głąb, myślał, że jest śmieszny, ale on robił te swoje głupoty, a nikt na niego nie zwracał uwagi, to jest ten sam przykład, nienawidziłam go tak samo, przez niego przepłakałam pół gimnazjum, nie ma, jak ocenianie po wyglądzie -.-
    Biedna Sammi, zachowałabym się dokładnie tak samo, zaczęła wydzierać w niebogłosy nienawidzę wszelkiego rodzaju robactwa -.- Jestem ciekawa zakończenie sytuacji z Karlem, to drugi skoczek na którego punkcie mam totalny odlot.
    A mogę mieć małą prośbę ? Żeby było więcej Wanka ;3 Kocham tych dwóch gości i nic tego nie zmieni. ;3 Ale nie musisz mnie słuchać pisz, jak chcesz, ja i tak będę czytać ;3

    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Hah, ja bym również zachowała się identycznie. Z robactwa toleruję jedynie biedronki i koniki polne XD

      Ocziwiście, Twa prośba jest dla mnie rozkazem ^^ Będzie więcej Wanka, niekoniecznie w następnnym rozdziale, ale postaram się :)

      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  4. Wiesz co? Sam tytuł tego roździału już miażdzy system. No czego się człowiek, zaczyna spodziewać^^. Chociaż dziwne by było gdyby księcia męczyły takie skrupuły. Przecież odrazu by znalazł się szereg nianiek, mamek i opiekunek,no pod warunkiem, że Jego Wysokość w ogóle by dziecko uznał. ..
    Ale jak widać on nie chce żadnego wycia niemowlaków w swoim pałacu , więc zdecydował się na następców cichych, małych, no ale jak skutecznie odpraszających wrogów Mości Pana.
    Potomkowie i wojsko w jednym. Pomyślane.
    Sammi faktycznie ma w sobie jakąś magię. Umie oprzeć się władcy i potraktować go jako małego, zakompleksiałego chłoptaśka.
    Eh... Przyda się jakiś dobry książęcy psychiatra^^
    Rocznik 96 naprawde ma przechlapane, że wszystkie zmiany zaczyna akurat on. Nowe egzaminy gimnazjalne, nowa matura ( ale przynajmniej bez ustnej, zawsze to jakieś pocieszenie), wszystko... Szczęściem ja urodzilam się cztery miesiące później , czyli jestem już drugi rocznik tego programu. Ale i tak na pewno coś wymyślą... Już się lekko obawiam liceum:( I jeszcze podobno, żeby iść na medycynę, trzeba zdać rozszeżoną matmę na maturze. :(((
    Eee, może książe Andreas wydałby jakiś dekret o zniesieniu egzaminów?
    Choć pewno by się oburzył,.że na blogu o nim zamiast go wielbić, gadamy o szkolnictwie...
    Roździał cudowny.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3

      Wiesz.. logika księcia jest niezwykła, więc nic dziwnego, że nie chce żadnych wrzeszczących dzieciaków w pałacu :D

      Ejj.. bez jakiejznów ustnej? Zarówno z polskiego, jak i z obcego pozostaje, z tą różnicą, że na polskim nie ma prezentacji, ale losujemy zestaw pytań.

      Pozdrawiam! :*

      Usuń
    2. A, też mi coś nie pasowalo. To moje inteliigentne gimnazjum, mówiło nam , że nie ma ustnej matury.. .
      Poinformowane jak zawsze genialnie :)))

      Usuń
  5. ~~internecie, polub mnie z powrotem i dodaj komentarz~~
    Analizując wszystko po kolei, zacznę od tego, że sam tytuł rozdziału zwala nóg. Potem tez nie jest źle, baa, jest wręcz genialnie i mistrzowsko, w sumie jak zwykle. Napisz w końcu coś źle, bo my cię tylko tutaj chwalimy, a nie daj Bóg, jeszcze sodówa ci uderzy i będzie problem :p
    Nie no, bez żartów. Nadal pisz tak cudownie, bo czytanie tego jest idealnym sposobem na odstresowanie się i pozachwycanie się książęcą wersją Wellingera. Ojeju, ten chłopaka zmusza mnie do asdfghjkl;-owania podczas czytania całego rozdziału, zachwycam się^^
    I serio, 10 minut zajęło mi opanowanie śmiechu, po tym jak wyobraziłam sobie Andreasa miziającego różą Sammi. Pokłony i oklaski, kochana, nikt nie wymyśliłby genialniejszej sceny <3
    Tylko jedna rzecz mnie rozczarowała, a mianowicie koniec, bo chciałam czytać to i czytać tak gdzieś w nieskończoność a tu kilka takich znienawidzonych przeze mnie kresek obwieszczając koniec rozdziału, no smuteczek :c
    I właściwie zastanawiam się jak po tak potężnej dawce humoru można napisać bardziej adekwatny do rozdziału komentarz. Odpowiedź jest jedna: nie da się.
    Przebijasz wszystko tym opowiadaniem, będę cię za nie wielbić do końca życia, a nawet i dłużej :D
    psss, zapomniałam dodać, że Wellinger gra trochę jakby na dwa fronty. Niby wymyśla takie potworne i okropne zemsty, ale gdzieś w głębi duszyczki kryje w sobie romantyka xD To sprawia, że jeszcze bardziej zyskuje w moich oczach i jeszcze chwila, a zacznę się w nim podkochiwać ;d
    O ile to już nie się stało, oops.
    Pisz szybko dalej, bo czekamyy <3

    OdpowiedzUsuń
  6. PS. wy powyżej rozprawiające o nauce, pocieszajcie się faktem, ze zniosą wam klucz na maturce, bo klucz jest bee i w ogóle taki do nielubienia (:
    (we wszytkim można znaleźć jakieś plusy, czyż nie?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Uwierz, że miałam podobnie, gdy wyobraziłam sobie właśnie tą scenę i nawet są na to świadkowie, którzy zastanawiali się czy przypadkiem nie jestem chora psychicznie :D

      Tak, druga strona księcia jest wprost zachwycająca :D
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  7. Jak zwykle mi się bardzo podoba! A ta Sammi nieświadomie przytulająca się do Wellingera? Ha ha. Ależ ją torturujesz. Ciekawa jestem tylko co będzie dalej, skoro ona zaznaczyła, że nigdy więcej nie będzie z nim spać. I takie pająki paskudy! Ja bym chyba wolała spać u Wanka w łazience już niż z takim złośliwcem pokój dzielić. Ale może Sammi go jakoś przechytrzy. W końcu kosa zawsze na kamień trafi.

    Pozdrawiam i znów życzę weny do Dawida, bo strasznie lubię tamtą historię!

    http://i-am-tougher-than-the-rest.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3

      No cóż.. jak to było... nie, mniejsza o to, w każdym bądź razie: Sammi nie myśli, gdy śpi, więc takie to kwiatki wychodzą :D

      Ehh.. Dawid, Dawid.. staram się jak mogę, naprawdę.
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  8. jak zobaczyłam, że wrzuciłaś to od razu wyrwałam koleżance laptopa i zaczęłam czytać, czy raczej pochłaniać ten rozdział z ogromnym bananem na twarzy! normalnie jak wniebowzięta :D
    bo tak jeszcze a propos mojej koleżanki, to dostało mi się od niej (,,Czy my przyjechałyśmy do Wrocławia po to, żebyś siedziała na moim laptopie i czytała jakieś dziwne blogi?", na co ja bardzo uroczo odpowiedziałam jej ,,Nie drzyj się, przeszkadzasz mi w czytaniu" :D). Komentuję dopiero teraz, jak już mam spokój, bo rzeczona koleżanka właśnie poszła pod prysznic.
    no ale dość o mojej koleżance, przejdźmy do rozdziału :D
    Mam ochotę urwać Ci łeb za to narzekanie, które jest kompletnie nie na miejscu, jako że zaserwowałaś nam kolejną genialną perełkę, po której smialam się jak głupia i w ogóle świat zrobił się piękniejszy ;) a Wellinger? Wellinger tylko poszerzył obszar, jaki zajmuje w moim serduszku, kocham go w realu, kocham go tu i kocham go wszędzie, bo jak tu tego chłopaka nie kochać? <33
    Trochę żal mi Sammi, ale ten żal jest jednak tłumiony przez inne uczucia, jakie czuję po przeczytaniu tego rozdziału. Jestem jak zawsze oczarowana i rozbawiona i zachwycona Andim, wiec, sorry Sammi, ale z nim nie wygrasz ;D
    muszę jednak przyznać, że czułam też lekkie obrzydzenie. Fuuuj, pająki! W dodatku opisałaś to tak, że wyobraziłam sobie, jak i po mnie chodzi takie włochate paskudztwo i .. fuuu! okropne, ohydne -,-
    ja się tylko zastanawiam co teraz Księciunio zrobi z Arnoldem i Gertrud (umarłam *_*), skoro postraszył Sammi. Wyrzuci? Ale przecież to jego ,,dzieci". Jezu, ja naprawdę go nie rozumiem. Nie wiem, jak dziala jego mózg, ale podejrzewam, ze coś tam jednak jest nie tak :P
    no i co ja mam jeszzce napisać? Podobały mi się też te czułe sceny, jeśli tak to mozna nazwać. trochę mniej nienawiści i niechęci, trochę mniej księciowania Andiego, trochę wiecej przekonania Sammi i może doczekamy się prawdziwie romantycznych scen, co? ja nie mam nic przeciwko :D
    dobra, chyba czas kończyć mój długi wywód, zwłaszcza, że przestałam słyszeć szum wody w łazience, a jak koleżanka znowu zobaczy mnie z jej laptopem, to jak nic stracisz najwierniejszą czytelniczkę i fankę :D
    także weny, weny, weny i czekam na kolejny rozdział, czekam i doczekać się nie mogę!
    Trzymaj się!!
    Ściskam i kocham <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Hah, koleżanka idealnie określiła księcia mianem "dziwnego bloga", bo bynajmniej normalne to to coś nie jest XD
      Urywaj łeb, urywaj, a jak już to zrobisz, to kto będzie pisał? :D Nie no, pewnie już dawno macie mnie wszyscy dość, więc wcale się nie zdziwię, jak się zmówicie i przyjdziecie sobie pewnego razu, gdy będę spać i spełnicie swoje niecne zamiary ^^
      Co księciunio zrobi z Arnoldem i Gertrudą? Szczerze? Sama nie wiem ^^ Ha, ja być wielka :D

      No i jakiś tam scen się na pewno doczekacie, ale cholera wie, czy będą zasłuiwać na miano romantycznych -raczej nie :D

      Mam nadzieję, że koleżanka jednak Cię nie dorwała, bo jakby to zrobiła, to ja postąpiłabym podobnie z nią - nie wiem jak, nie wiem kiedy, ale na pewno :D

      Kocham <3
      Buziaki! :*

      Usuń
    2. a nie, dla niej każdy blog jest dziwny, wiec się nie przejmuj :P
      teraz zmywa naczynia, więc korzystając z okazji odpisuję na Twój komentarz i szybciutko pytam: kiedy następny? :D
      bo chyba na głowę upadłaś, jeśli myślisz, że mam Cię dość :P
      <3

      Usuń
    3. Postaram się jak najszybciej, ale nie mam jeszcze ani słowa z nowego :c Nie to, że coś, ale znów ledwo piszę i bynajmniej nie chodzi o wenę.. Dobra, mniejsza. Teraz skupiam się na nowym u Wojtka, bo te dwa opowiadania będą kontynuowane naprzemiennie.

      Nawet jeśli jeszcze nie masz, to będziesz miała, uwierz, tym bardzej, że kiedyś tam... (dobra, na razie nie wiem jeszcze kiedy)będzie kolejne "coś", bo mnie właśnie natchnienie trafiło XD

      Usuń
    4. nowe? o bosz! to dużo weny i czasu i czego tam chcesz, bo mieć cię dość to niemożliwe w moim przypadku :D
      A Welli dzisiaj wygrał, fuck yeah!! <3333

      Usuń
    5. Haha <3 mam ten sam zaciesz, więc i chęci na pisanie księciulka powróciły, a i pomysł jest <3333
      nie no, ale to było piękne <3 od momentu, gdy w zimie siadł na belce, by skakać, wiedziałam,że będą z niego ludzie <33

      Usuń
  9. Jezu, dziewczyno rozwaliłaś mnie tym rozdziałem! Czułam te pajaki, no ale Arnold i Gertruda?! A tak swoją drogą to dzieci wdały się w tatusia ;) Karl-obrońca uciśnionych niewiast? Dodawaj szybko następny :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3

      Wiesz, że miałam już zaplanowaną scenę, gdy będzie coś o tym podobieństwie dzieci do tatusia? :D

      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  10. ten odcinek jest genialny!A Wellinger to normalnie gówniarz i cham. Jak można nazwać PAJĄKI! Boże, czytając to aż sama miałam ciary bo też się ich panicznie boję. Współczuje biednej Sammi.
    I Karl. Nie dziwię się, że poszedł sprawdzić jak ona zaczęła się drzeć wniebogłosy. Ja bym chyba zemdlała, albo uciekła na drugi koniec kontynentu. wrrrrrr, fuj, pająki są okropne.
    Wellinger, jesteś okropny. Zmień się -.-
    Pozdrawiam i czekam na nowość :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3

      Hah, kolejna z teamu "książę na królewską szubienicę" :D
      On się tak kieedyś delikatnie zmieni, a przynajmniej troszkę... ale to będzie kieeeeedyś XD

      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  11. jeśli jeszcze raz napiszesz, że rozdział jest zły lub beznadziejny, to osobiście zjawię się u Ciebie w pokoju i gołymi rękami uduszę! masz to jak w banku! przez chwilę miałam wrażenie, jakby nasz książę zmienił nieco stosunek do Sammi... no cóż, czuję, że ta dwójka w przyszłości będzie razem... PAJĄKIII!!! ja się ciesze, że jestem rocznik '95 ^^. nie mam takich problemów z książkami :) czekam na nexta! weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3

      Książę jeszcze przez jakiś czas będzie naszym kochanym księciem, więc nie ma co liczyć na poprawę, ale... ;>
      Wellinger i Sammi razem? :D Czy to nie jest zbyt wybuchowa mieszanka? :D A tak na poważnie, to chyba dobrze czujesz :P

      Ehh.. ja jestem '96, ale miałam okazję pójść o rok wcześniej do pierwszej klasy, a raczej chciano mnie przenieść z zerówki od razu do klasy pierwszej, bo nauczycielka powiedziała, że nie ma już, co ze mną robić na lekcjach XD No a rodzice się nie zodzili, więc teraz plują sobie za to w brodę XD

      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  12. Cudowny rozdział! Jak możesz w to wątpić w ogóle? :)
    Eh.. łatwego życia Sammi nie ma z księciuniem ;D Wydaje mi się jednak, że ich relacje się zmienią, szczególnie po tym rozdziale.
    A ja tym pająkom współczuję takiego 'tatusia' :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Jesteś pierwsą osobą, która czegoś współczuje ale... pająkom XD
      No... relacje będę się zmieniać, niemniej stopniowo XD Nigdy chyba nie będą całkowicie normalne :D
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  13. Hej. Jak zawsze wspaniały rozdział.
    Wiedziałam, że nasz księżynio wymyśli coś z pająkami. Co za dupek. Jak ja go nie lubię. Strasznie działa mi na nerwy.
    Biedna Sammi. Dobrze, że ma kogoś takiego jak Karl. Fajny z niego chłopak, że się tak zmartwił o nią i w ogóle. I to jest facet, a nie to co ten cały Wellinger.
    Wybacz, że dzisiaj tak krótko :I
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Ciekawe co ten głupek jeszcze wymyśli. Teraz to Sammi powinna się na nim zemścić. O tak, zemsta jest słodka :)
    Życzę weny oczywiście.
    Ściskam, Maarit :*

    love-of-accident.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Ej.. teraz to może i dupek, ale zawsze istnieje możliwość pokuty, nie? XD
      No tak, Karl jest słodki, kochany i w ogóle, ale przecież nie tak zabawny, jak książę :D
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  14. A u mnie nowość, zapraszam ;>
    http://good-bye-my-almost-lover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Było tak miło i przyjemnie, to przytulanie i w ogóle i co ... i musiałaś wszystko zepsuć tymi pająkami! :))) Ach, jak tylko o tym przeczytałam, to musiałam się rozejrzeć, czy przypadkiem gdzieś obok jakieś cholerstwo się nie pałęta! Bleeeee
    Teraz cały dzień będę miała fobie pajęczą .. dzięki! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Hah, myślisz, że księciulek jest zdolny do zachowania, które można by było nazwać miłym? :D
      Ojej, przepraszam... Mam nadzieję, że nie masz jednak tej fobii :)
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  16. Trafiłam na Twojego bloga przez zupełny przypadek i tak wciągnęło mnie to opowiadanie, że przeczytałam od razu wszystkie rozdziały. :D
    Piszesz genialnie, po prostu. Tak ciekawie i jednocześnie zabawnie. :)
    O taak, mam nadzieję, że Sammi coś wymyśli i da nauczkę księciu. :D

    Ooo, też jestem rocznik '96 :) I tak, przerąbane jest z tymi książkami. Wgl z tą całą podstawą programową. I jak zwykle musimy cierpieć my. Najpierw projekty w II gim, a teraz nowy program w liceum i nowa matura. -.- Króliki doświadczalne z nas. :D Profil dyplomatyczny-konsularny? Ulala :D U mnie nie ma takich "cudów". ^^

    Pozdrawiam i do następnego rozdziału! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Trochę mnie tu nie było, a już tyle rzeczy się wydarzyło. :D
    Ten rozdział jest wspaniały, nie wiem jak to opisać. *.*
    Z niecierpliwością czekam na następny! Pozdrawiam serdecznie i przy okazji zapraszam do mnie. :)
    http://przyjaciele-to-anioly.blogspot.com/
    Weny! :*

    OdpowiedzUsuń