Andreas stał przed
lustrem już dobre piętnaście minut. No cóż, może to było trochę dziwne, biorąc
pod uwagę fakt, że kobietą przecież nie był, ale cholerne włosy za nic nie
chciały się ułożyć.
Sfrustrowany chłopak ponownie
przeczesał je palcami prawej dłoni, jednakże to tylko pogorszyło ogólny efekt,
bowiem każdy kosmyk jego brązowych kudłów sterczał w inną stronę.
Oczywiście, musiało
się to przydarzyć akurat dziś, kiedy miał ważną randkę. Chociaż wróć. Każda
randka przecież była ważna, ale ta niewątpliwie należała to tych szczególnych,
gdyż jego dziewczyna… no cóż… aniołkiem nie można było jej nazwać.
Mimo wszystko, chłopak
uśmiechnął się, przypominając sobie ostatnie wyjście tego typu, ale nie mógł
się zbyt długo cieszyć tymi wspomnieniami, gdyż drzwi do jego pokoju otworzyły
się z hukiem, a do środka wpadła jego siostra – Alice.
- Czego? –spytał,
próbując ponownie ułożyć włosy.
Dziewczyna zlustrowała
go spojrzeniem od góry do dołu i gwizdnęła z w uznaniem, czym nieco podniosła
go na duchu. Może nie było najgorzej….
- Mama kazała ci
przekazać, że masz iść na dół – powiedziała, a gdy on ponownie zajął się włosami, dodała stanowczo –
Natychmiast.
- Zapomnij – mruknął i
powrócił do przerwanego zajęcia.
Alice wybuchnęła
perlistym śmiechem.
Co jest w tym takiego
śmiesznego? Podła wiedźma na pewno rzuciła na niego urok. Miał przecież przywiązać
sobie czerwoną kokardkę do bransoletki. Tak. Miał i oczywiście tego nie zrobił.
A teraz dostał nauczkę.
- Wiesz, że istnieje
takie coś, jak lakier do włosów? -
spytała, nadal się śmiejąc, za co oberwała poduszką w głowę – Jakoś udałoby mi
się ogarnąć te twoje blond kudły.
O nie! Tego było już
stanowczo za wiele. Doskonale wiedziała przecież, że nienawidził, gdy ktoś
nazywał go blondynem. Nie jego wina, że dzieciństwo go tym pokarało.
- Ściemniały – odrzekł
stanowczo - Teraz są brązowe,
daltonistko.
Jego siostra udała
obrażoną i skierowała się ku wyjściu z pokoju, ale on nagle oprzytomniał.
- Ali – użył skróconej
wersji imienia siostry - Przynieś ten lakier, proszę. Nie mogę się przecież
pokazać wybrance swego serca z artystycznym nieładem na głowie…
Błagalnego tonu w jego
głosie nie słyszało się zbyt często, gdyż Andi z większością problemów radził
sobie sam, dlatego brwi dziewczyny poszybowały wysoko do góry.
- Chyba chodziło ci o
wybrankę dolnej części twego ciała, bo serca – braciszku – nie masz –
powiedziała z ironią w głosie i wyszła z pokoju.
Andreas miał nadzieję,
że zaraz wróci z pożądanym przez niego kosmetykiem, bo nabrał pewności, że na
pewno sobie bez niego nie poradzi.
Jego wzrok poszybował
nagle na zdjęcie z dzieciństwa, a tym samym na te cholerne blond kudły.
Pamiątki nie wyrzucił z jednego, głównego powodu – na szyi miał zawieszony
pierwszy złoty medal za jakieś zawody. W sumie nie pamiętał jakie, bowiem nie
przywiązywał do takich błahostek żadnej wagi.
Andreas Wellinger żył
tylko teraźniejszością.
Dobra, jest jeden
wyjątek – pomyślał, gdy usłyszał głośny wrzask dobiegający zza jego okna.
Oczyma wyobraźni zobaczył nieśmiertelnego kota.
* * * *
Gdy, po całym zabiegach upiększających jego włosy, zszedł na dół, do kuchni, jego rodzice nie
mieli zbyt zadowolonych i szczęśliwych min. Ba! Mało tego! Matka wyglądała tak,
jakby miała zaraz dostać załamania nerwowego.
Chłopak niepewnie
popatrzył na ojca, ale w jego oczach dostrzegł gniew. Do takich zachowań Andi
przyzwyczajony nie był, a niepewność
zaczęła go zżerać od środka.
- Dzwonili ze szkoły –
wyszeptała jego rodzicielka – Powiedzieli, że jeszcze jeden taki incydent i
możesz się z nią pożegnać.
Roześmiał się
w duchu, bowiem wolał tego przy rodzicach nie robić. Wygodnie rozsiadł się na
krześle, uprzednio sprawdzając, czy przypadkiem nic nie jest na nim rozlane. Miał
dość niepowodzeń jak na jeden dzień.Wróć – kogo on oszukiwał? – Tak naprawdę szkoda mu było kasy, którą przeznaczył na te spodnie. Kosztowały majątek, a on był pewien, że urok wiedźmy nadal działał.
Jeśli chodzi o szkołę,
to niewiele go obchodziła. Co innego, gdyby zadzwonił trener z informacją, że
wyrzuca go z kadry narodowej! Wtedy by się przejął – faktycznie, ale nie teraz,
gdy sprawa była nic nieznacząca.
Złapał jedno zielone
winogrono i wrzucił do ust, a następnie wstał od stołu. Nie skomentował
informacji, którą przekazali mu rodzice. Nie widział potrzeby, by strzępić
sobie język na takie coś.
- Dokąd się wybierasz?
Pytanie, które zadał
ojciec, niefortunnie zawisło w powietrzu. Jak Andreas tego nie lubił… Starzy
sprawdzali go na każdym kroku, traktowali jak maleńkie dziecko.
- Mam dziewiętnaście
lat – powiedział dumnie.
- O nie, mój drogi –
stwierdził mężczyzna – Dziewiętnaście, to ty skończysz pod koniec sierpnia, a
teraz mamy jaki miesiąc? Grudzień, Andi.
Chłopak westchnął sfrustrowany.
Nie było sensu się kłócić i ukazywać własnych racji, gdyż się cholernie śpieszył.
Powiedział tylko:
-Co nie zmienia faktu,
że jestem dorosły.
Po tych słowach
skierował się w stronę drzwi wyjściowych, które trzasnęły tak mocno, że na
pewno zawiadomiły całą, zebraną w domu rodzinę, że królewicz Andreas opuścił
swój pałac, a swych niecnych poddanych
zostawił na pastwę losu.
* * * *
Sammi siedziała na ogrodowej
huśtawce, co było dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że wokół było pełno
śniegu, na dodatek mróz szczypał w uszy
i nos. Jej to jednak nie przeszkadzało. Kochała zimę, a to dlatego, że wtedy
były skoki. A jak były skoki, to ona miała pracę.
Dziewczyna była bratanicą
głównego psychologa skoczków, a sama
jeździła na zawody w roli fotografa kadry narodowej i ponoć była dobra. Ponoć,
bo jeden jedyny debil, który był wielkim wrzodem na tyłku, sądził inaczej.Nietrudno zgadnąć, że był nim właśnie Wellinger, prawda?
Rozmyślania czarnowłosej
momentalnie przerwał przeraźliwy płacz jej kochanego pupila.
A ten płacz dochodził
z posesji sąsiadów, gdzie Sprytul bardzo chętnie udawał się na spacery.
Najgorsze myśli
przechodziły przez jej mózg, gdy kierowała się tam, skąd dochodziły dźwięki. I
oczywiście - jak zwykle zresztą – się sprawdziły.
Brązowa czupryna, którą zobaczyła przez płot, podziałała na nią jak płachta na
byka. Momentalnie dobiegła do furtki, która była uchylona. Wyrwała kota z rąk
tego nędznika, który trzymał go za ogon, głową do dołu i po prostu… sobie nim
machał!
- Welingerr! –
wycharczała przez zęby – Zabiję cię, sukinsynie.
Biedny kot skulił się
w jej ramionach. Był przerażony, czego nie można było powiedzieć o chłopaku,
biorąc pod uwagę groźbę skierowaną pod jego adresem.
- Tak, tak, wiedźmo… rzuć
na mnie kolejne zaklęcie, pewnie znasz z milion takich unicestwiających, co? A
może twój kot ma jakiś jad w pazurach, którymi mnie podrapał i zaraz będę się
wić w jakiś strasznych męczarniach?
- Jesteś podłym skurwysynem,
wiesz? - spytała cicho, bo nie miała już
siły dłużej się kłócić.
- W rzeczy samej! –
chłopak uśmiechnął się, ukazując swe białe zęby – Ale ja też znam jedno
zaklęcie!
Była pewna, że zaraz
trafi ją jasny szlag, ale to byłoby zbyt kompromitujące w obecności
wkurwiającego skoczka. Nie skomentowała, więc jego stwierdzenia.
- Abrakadabra!
Hokus-pokus! Na gównie wyrośnie krokus! – wrzasnął Wellinger, po czym wyminął
ją i w świetnym humorze gdzieś sobie polazł.
Chociaż to dobre.
-----------------
Jakoś nie chciało mi się wyszukiwać informacji na temat ewentualnego rodzeństwa Adreasa, więc macie starszą o rok siostrę ;)
Pozdrawiam, Yprisja :*
-----------------
Jakoś nie chciało mi się wyszukiwać informacji na temat ewentualnego rodzeństwa Adreasa, więc macie starszą o rok siostrę ;)
Pozdrawiam, Yprisja :*
Aaaaaaaaaaaaa! Świetny rozdział!!! Ten "dorosły" Wellinger jest taki komiczny :D Z pewnością rodzice mają z nim urwanie głowy :)
OdpowiedzUsuńW narracji jestem zakochana, ale to już pisałam.
Pisz! Pisz! Pisz dalej!
Dziękuję <3
UsuńHahah XD Właśnie tak sobie założyłam, że nie ma być potulny, tylko... no komiczny, jak go nazwałaś :D
A co sądzą rodzice... spytam XD A tak na poważnie, to - osobiście - im bardzo, ale to bardzo współczuję :D
Pozdrawiam :*
I czekam na dalsze losy biednego (albo i nie :D) Dawida!
UsuńJego "dalsze losy" będą dziś wieczorem, bądź jutro :)
UsuńNo, no to mamy rozpieszczonego Andreaska. :3 Aż mnie do niego zniechęciłaś xD nie no żarcik oczywiście. Wprowadzaj szybką główną akcję czekam na pierwsze zaloty ;> no i na Karla. :)
OdpowiedzUsuńA ten ostatni tekst Welliś mógł sobie darować, bo nie był śmieszny -,-
Pozdrawiam i weny :)
Dziękuję <3
UsuńA faktycznie, Andi jest rozpieszczony - jak na gwiazdę prystało :)
Pierwsze zaloty... ehh.. czy w ogóle takie coś będzie? XD Ciężko mi to,co sobie wymyśliłam określić takowym mianem. :D
Karl będzie już w następnym rozdziale, więc troszkę cierpliwości... :)
Co do ostatniego jego tekstu.. no cóż. Andi nie myśli, co mówi i czy komuś może być przykro.
Pozdrawiam :*
Nominowałam cię do Versatile Blogger. Więcej informacji u mnie http://love-by-suomi-makkihypaajaat.blogspot.com/p/the-versatile-blogger.html
UsuńDziękuję serdecznie <3
UsuńO kurczę. To był tak świetny rozdział, że musiałam go sobie trzy razy przeczytać i za każdym razem odczuwałam te same emocje.
OdpowiedzUsuńMnie się taki Welli wydaje całkiem pociągający. ^^
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam ;**
Dziękuję <3
UsuńHahaha XD Może to dziwne,ale... mi też :D Jak już gdzieś pisałam - lubię takie charaktery :D
Next.. pewnie w weekend :)
Pozdrawiam :*
Wohoo, Welli zawsze kojarzył mi się z grzeczniutkim chłopcem, a tu proszę - 'bad boy' we własnej osobie ! I powiem ci, że bardzo mi się podoba. Tzn. Andi jako bohater, jednak jego stosunek do bohaterki mnie wręcz obrzydza -.- No właśnie, co do niej... Od samego początku odczuwam do niej sentyment, więc z pewnością będzie ciekawie ;*
OdpowiedzUsuńP.S. U mnie pierwszy rozdział, niedawno dodany.
http://opowiadanie-nartami-pisane.blogspot.com/
Dziękuję <3
UsuńTaa.. bad boy.. on już na zawsze taki w tym opku pozostanie chyba ;D
Biegnę do Ciebie! ^^
Pozdrawiam :*
jaki rozpieszczony książę... co ja to nie jestem, ale ma o sobie mniemanie, nie ma co...
OdpowiedzUsuńSammi wydaje mi się taka normalna, zwykła, ale z drugiej strony, inna, obca, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu :) ot, taka zwykła nastolatka :)
czekam na nexta.!
weny kochana.!
Dziękuję <3
UsuńKsiążę Weluś musi mieć mniemanie o sobie bardzo wysokie :D
Sammi jest niby normalna, ale nie do końca. Kto wie? Może Andi się nie myli i naprawdę ona ma jakieś powiązania z czarną magią? XD
Pozdrawiam :*
Dziękuję serdecznie <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czyta. Rozdziały są komiczne. A Andi... Heh.. :Pan i władca" xD
OdpowiedzUsuńOczywiście zamierzam uważnie śledzić jego losy.
Zapraszam również do siebie
http://szczesliwy-traf.blogspot.com/
Weny życzę i pozdrawiam~~
Dziękuję, choć napiszę to, co na "Przedtem".
UsuńKomenty dodawaj pod najnowszą notką.
No i doprawdy... chyba muszę zrobić tu zakładkę SPAM, bo toleruję dziewczyny, które przede wszystkim napiszą konstruktywną opinię, przez co wiem, że na pewno przeczytały notki, a następine dodadzą linka, a nie takie komenty, z których niestety nie wynika nic.
Przepraszam, że się uniosłam, ale taka już jestem. Po prostu jeśli chcesz się zareklamować, to napisz cokolwiek konkretnego, abym miała pewność, że naprawdę "coś" przeczytałaś.
Tyle ode mnie.
Pozdrawiam :*
Czy Sammi ma na drugie Małgorzata?
OdpowiedzUsuń