wtorek, 16 lipca 2013

Wiedźmy rzucają uroki - zapomniałeś? Rozdział pierwszy.


Andreas stał przed lustrem już dobre piętnaście minut. No cóż, może to było trochę dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że kobietą przecież nie był, ale cholerne włosy za nic nie chciały się ułożyć.
Sfrustrowany chłopak ponownie przeczesał je palcami prawej dłoni, jednakże to tylko pogorszyło ogólny efekt, bowiem każdy kosmyk jego brązowych kudłów sterczał w inną stronę.

Oczywiście, musiało się to przydarzyć akurat dziś, kiedy miał ważną randkę. Chociaż wróć. Każda randka przecież była ważna, ale ta niewątpliwie należała to tych szczególnych, gdyż jego dziewczyna… no cóż… aniołkiem nie można było jej nazwać.
Mimo wszystko, chłopak uśmiechnął się, przypominając sobie ostatnie wyjście tego typu, ale nie mógł się zbyt długo cieszyć tymi wspomnieniami, gdyż drzwi do jego pokoju otworzyły się z hukiem, a do środka wpadła jego siostra – Alice.

- Czego? –spytał, próbując ponownie ułożyć włosy.
Dziewczyna zlustrowała go spojrzeniem od góry do dołu i gwizdnęła z w uznaniem, czym nieco podniosła go na duchu. Może nie było najgorzej….

- Mama kazała ci przekazać, że masz iść na dół – powiedziała, a gdy on ponownie  zajął się włosami, dodała stanowczo – Natychmiast.
- Zapomnij – mruknął i powrócił do przerwanego zajęcia.

Alice wybuchnęła perlistym śmiechem.
Co jest w tym takiego śmiesznego? Podła wiedźma na pewno rzuciła na niego urok. Miał przecież przywiązać sobie czerwoną kokardkę do bransoletki. Tak. Miał i oczywiście tego nie zrobił. A teraz dostał nauczkę.

- Wiesz, że istnieje takie coś, jak lakier do włosów?  - spytała, nadal się śmiejąc, za co oberwała poduszką w głowę – Jakoś udałoby mi się ogarnąć te twoje blond kudły.
O nie! Tego było już stanowczo za wiele. Doskonale wiedziała przecież, że nienawidził, gdy ktoś nazywał go blondynem. Nie jego wina, że dzieciństwo go tym pokarało.

- Ściemniały – odrzekł stanowczo  - Teraz są brązowe, daltonistko.
Jego siostra udała obrażoną i skierowała się ku wyjściu z pokoju, ale on nagle oprzytomniał.

- Ali – użył skróconej wersji imienia siostry - Przynieś ten lakier, proszę. Nie mogę się przecież pokazać wybrance swego serca z artystycznym nieładem na głowie…
Błagalnego tonu w jego głosie nie słyszało się zbyt często, gdyż Andi z większością problemów radził sobie sam, dlatego brwi dziewczyny poszybowały wysoko do góry.

- Chyba chodziło ci o wybrankę dolnej części twego ciała, bo serca – braciszku – nie masz – powiedziała z ironią w głosie i wyszła z pokoju.
Andreas miał nadzieję, że zaraz wróci z pożądanym przez niego kosmetykiem, bo nabrał pewności, że na pewno sobie bez niego nie poradzi.

Jego wzrok poszybował nagle na zdjęcie z dzieciństwa, a tym samym na te cholerne blond kudły. Pamiątki nie wyrzucił z jednego, głównego powodu – na szyi miał zawieszony pierwszy złoty medal za jakieś zawody. W sumie nie pamiętał jakie, bowiem nie przywiązywał do takich błahostek żadnej wagi.
Andreas Wellinger żył tylko teraźniejszością.

Dobra, jest jeden wyjątek – pomyślał, gdy usłyszał głośny wrzask dobiegający zza jego okna. Oczyma wyobraźni zobaczył nieśmiertelnego kota.

* * * *

Gdy,  po całym zabiegach upiększających jego włosy,  zszedł na dół, do kuchni, jego rodzice nie mieli zbyt zadowolonych i szczęśliwych min. Ba! Mało tego! Matka wyglądała tak, jakby miała zaraz dostać załamania nerwowego.
Chłopak niepewnie popatrzył na ojca, ale w jego oczach dostrzegł gniew. Do takich zachowań Andi przyzwyczajony nie był, a niepewność  zaczęła go zżerać od środka.

- Dzwonili ze szkoły – wyszeptała jego rodzicielka – Powiedzieli, że jeszcze jeden taki incydent i możesz się z nią pożegnać.
Roześmiał się w duchu, bowiem wolał tego przy rodzicach nie robić. Wygodnie rozsiadł się na krześle, uprzednio sprawdzając, czy przypadkiem nic nie jest na nim rozlane. Miał dość niepowodzeń jak na jeden dzień.
Wróć – kogo on oszukiwał? – Tak naprawdę szkoda mu było kasy, którą przeznaczył na te spodnie. Kosztowały majątek, a on był pewien, że urok wiedźmy nadal działał.

Jeśli chodzi o szkołę, to niewiele go obchodziła. Co innego, gdyby zadzwonił trener z informacją, że wyrzuca go z kadry narodowej! Wtedy by się przejął – faktycznie, ale nie teraz, gdy sprawa była nic nieznacząca.
Złapał jedno zielone winogrono i wrzucił do ust, a następnie wstał od stołu. Nie skomentował informacji, którą przekazali mu rodzice. Nie widział potrzeby, by strzępić sobie język na takie coś.

- Dokąd się wybierasz?
Pytanie, które zadał ojciec, niefortunnie zawisło w powietrzu. Jak Andreas tego nie lubił… Starzy sprawdzali go na każdym kroku, traktowali jak maleńkie dziecko.

- Mam dziewiętnaście lat – powiedział dumnie.
- O nie, mój drogi – stwierdził mężczyzna – Dziewiętnaście, to ty skończysz pod koniec sierpnia, a teraz mamy jaki miesiąc? Grudzień,  Andi.

Chłopak westchnął sfrustrowany. Nie było sensu się kłócić i ukazywać własnych racji, gdyż się cholernie śpieszył. Powiedział tylko:
-Co nie zmienia faktu, że jestem dorosły.

Po tych słowach skierował się w stronę drzwi wyjściowych, które trzasnęły tak mocno, że na pewno zawiadomiły całą, zebraną w domu rodzinę, że królewicz Andreas opuścił swój pałac, a  swych niecnych poddanych zostawił na pastwę losu.

* * * *

Sammi siedziała na ogrodowej huśtawce, co było dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że wokół było pełno śniegu,  na dodatek mróz szczypał w uszy i nos. Jej to jednak nie przeszkadzało. Kochała zimę, a to dlatego, że wtedy były skoki. A jak były skoki, to ona miała pracę.
Dziewczyna była bratanicą głównego psychologa skoczków,  a sama jeździła na zawody w roli fotografa kadry narodowej i ponoć była dobra. Ponoć, bo jeden jedyny debil, który był wielkim wrzodem na tyłku, sądził inaczej.
Nietrudno zgadnąć, że był nim właśnie Wellinger, prawda?

Rozmyślania czarnowłosej momentalnie przerwał przeraźliwy płacz jej kochanego pupila.
A ten płacz dochodził z posesji sąsiadów, gdzie Sprytul bardzo chętnie udawał się na spacery.

Najgorsze myśli przechodziły przez jej mózg, gdy kierowała się tam, skąd dochodziły dźwięki. I oczywiście  - jak zwykle zresztą – się sprawdziły. Brązowa czupryna, którą zobaczyła przez płot, podziałała na nią jak płachta na byka. Momentalnie dobiegła do furtki, która była uchylona. Wyrwała kota z rąk tego nędznika, który trzymał go za ogon, głową do dołu i po prostu… sobie nim machał!
- Welingerr! – wycharczała przez zęby – Zabiję cię, sukinsynie.

Biedny kot skulił się w jej ramionach. Był przerażony, czego nie można było powiedzieć o chłopaku, biorąc pod uwagę groźbę skierowaną pod jego adresem.
- Tak, tak, wiedźmo… rzuć na mnie kolejne zaklęcie, pewnie znasz z milion takich unicestwiających, co? A może twój kot ma jakiś jad w pazurach, którymi mnie podrapał i zaraz będę się wić w jakiś strasznych męczarniach?

- Jesteś podłym skurwysynem, wiesz?  - spytała cicho, bo nie miała już siły dłużej się kłócić.
- W rzeczy samej! – chłopak uśmiechnął się, ukazując swe białe zęby – Ale ja też znam jedno zaklęcie!

Była pewna, że zaraz trafi ją jasny szlag, ale to byłoby zbyt kompromitujące w obecności wkurwiającego skoczka. Nie skomentowała, więc jego stwierdzenia.
- Abrakadabra! Hokus-pokus! Na gównie wyrośnie krokus! – wrzasnął Wellinger, po czym wyminął ją i w świetnym humorze gdzieś sobie polazł.

Chociaż to dobre.


-----------------
Jakoś nie chciało mi się wyszukiwać informacji na temat ewentualnego rodzeństwa Adreasa, więc macie starszą o rok siostrę ;)
Pozdrawiam, Yprisja :*
 

18 komentarzy:

  1. Aaaaaaaaaaaaa! Świetny rozdział!!! Ten "dorosły" Wellinger jest taki komiczny :D Z pewnością rodzice mają z nim urwanie głowy :)

    W narracji jestem zakochana, ale to już pisałam.

    Pisz! Pisz! Pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Hahah XD Właśnie tak sobie założyłam, że nie ma być potulny, tylko... no komiczny, jak go nazwałaś :D
      A co sądzą rodzice... spytam XD A tak na poważnie, to - osobiście - im bardzo, ale to bardzo współczuję :D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. I czekam na dalsze losy biednego (albo i nie :D) Dawida!

      Usuń
    3. Jego "dalsze losy" będą dziś wieczorem, bądź jutro :)

      Usuń
  2. No, no to mamy rozpieszczonego Andreaska. :3 Aż mnie do niego zniechęciłaś xD nie no żarcik oczywiście. Wprowadzaj szybką główną akcję czekam na pierwsze zaloty ;> no i na Karla. :)
    A ten ostatni tekst Welliś mógł sobie darować, bo nie był śmieszny -,-

    Pozdrawiam i weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      A faktycznie, Andi jest rozpieszczony - jak na gwiazdę prystało :)
      Pierwsze zaloty... ehh.. czy w ogóle takie coś będzie? XD Ciężko mi to,co sobie wymyśliłam określić takowym mianem. :D
      Karl będzie już w następnym rozdziale, więc troszkę cierpliwości... :)
      Co do ostatniego jego tekstu.. no cóż. Andi nie myśli, co mówi i czy komuś może być przykro.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Nominowałam cię do Versatile Blogger. Więcej informacji u mnie http://love-by-suomi-makkihypaajaat.blogspot.com/p/the-versatile-blogger.html

      Usuń
    3. Dziękuję serdecznie <3

      Usuń
  3. O kurczę. To był tak świetny rozdział, że musiałam go sobie trzy razy przeczytać i za każdym razem odczuwałam te same emocje.
    Mnie się taki Welli wydaje całkiem pociągający. ^^
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Hahaha XD Może to dziwne,ale... mi też :D Jak już gdzieś pisałam - lubię takie charaktery :D
      Next.. pewnie w weekend :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Wohoo, Welli zawsze kojarzył mi się z grzeczniutkim chłopcem, a tu proszę - 'bad boy' we własnej osobie ! I powiem ci, że bardzo mi się podoba. Tzn. Andi jako bohater, jednak jego stosunek do bohaterki mnie wręcz obrzydza -.- No właśnie, co do niej... Od samego początku odczuwam do niej sentyment, więc z pewnością będzie ciekawie ;*
    P.S. U mnie pierwszy rozdział, niedawno dodany.
    http://opowiadanie-nartami-pisane.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Taa.. bad boy.. on już na zawsze taki w tym opku pozostanie chyba ;D
      Biegnę do Ciebie! ^^
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. jaki rozpieszczony książę... co ja to nie jestem, ale ma o sobie mniemanie, nie ma co...
    Sammi wydaje mi się taka normalna, zwykła, ale z drugiej strony, inna, obca, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu :) ot, taka zwykła nastolatka :)
    czekam na nexta.!

    weny kochana.!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Książę Weluś musi mieć mniemanie o sobie bardzo wysokie :D
      Sammi jest niby normalna, ale nie do końca. Kto wie? Może Andi się nie myli i naprawdę ona ma jakieś powiązania z czarną magią? XD
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  6. Świetnie się czyta. Rozdziały są komiczne. A Andi... Heh.. :Pan i władca" xD
    Oczywiście zamierzam uważnie śledzić jego losy.
    Zapraszam również do siebie
    http://szczesliwy-traf.blogspot.com/
    Weny życzę i pozdrawiam~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, choć napiszę to, co na "Przedtem".
      Komenty dodawaj pod najnowszą notką.
      No i doprawdy... chyba muszę zrobić tu zakładkę SPAM, bo toleruję dziewczyny, które przede wszystkim napiszą konstruktywną opinię, przez co wiem, że na pewno przeczytały notki, a następine dodadzą linka, a nie takie komenty, z których niestety nie wynika nic.
      Przepraszam, że się uniosłam, ale taka już jestem. Po prostu jeśli chcesz się zareklamować, to napisz cokolwiek konkretnego, abym miała pewność, że naprawdę "coś" przeczytałaś.
      Tyle ode mnie.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  7. Czy Sammi ma na drugie Małgorzata?

    OdpowiedzUsuń