- A jaką trener dziś
przyodział bieliznę?
Nim się zorientował, zdechła
ropucha zwolniła kroku, przystanęła i spojrzała na niego tak, jakby miała
ochotę zamordować jego skromną osobę. A nic przecież takiego strasznego nie
zrobił! Co miał poradzić na to, że był po prostu ciekawy?
Uśmiechnął się, więc, ukazując
swoje śnieżnobiałe ząbki, czekając na to, co się stanie. Jak się okazało –
słusznie, ponieważ za dosłownie kilka sekund usłyszał niezwykle zgryźliwy głos
Schustera. Fakt, że żaden poddany nie miał prawa odzywać się do niego w taki
sposób, wspaniałomyślnie pominął.
- Z twoją podobizną.
Wiedział, wiedział, no wiedział
do cholerki! Jego królewskie szwalnie w końcu rozpoczęły produkcję odzieży z serii
limitowanej! Co prawda nigdy się nie spodziewał, że trener będzie z niej
korzystać, ale nagle jego humor, który utracił w okolicznościach wiadomych,
jakąś godzinę temu, powrócił. I to ze zdwojoną siłą!
Nie zauważył jednak, że Wank,
który stał obok niego, rozgrzewając się do gry w siatkówkę, popatrzył na niego
dziwnie. Opamiętał się w ostatniej, chwili, ale oczywiście było już za późno.
- Ej… To ty jesteś w końcu homo
czy hetero, bo ja się już pogubiłem….
Przez chwilę stał, jakby był
betonowym słupem, zamocowanym w boisku, a ten debil najwyraźniej myślał, że on
nie bardzo rozumie, dlatego inteligentnie zaczął wyjaśniać:
- No bo najpierw masz jakąś tam
laskę, później – dość nieoczekiwanie - interesujesz się intymną bielizną
trenera. Dziś rano z Sammi… - książę
niemal fizycznie poczuł te wszystkie ciekawskie spojrzenia całego sztabu, które
przeszywały go na przewylot. Wrr… już on im pokaże.
- Coś jeszcze, Wank?- spytał
milutkim głosikiem, nie dając po sobie poznać, że w środku przypomina kipiący
lawą wulkan.
- Tak! – wrzasnął ciemnowłosy, a
księciu opadły dosłownie ręce. Jeśli to „coś” miało go udupić, to zrobi to na
pewno w sposób iście perfekcyjny – No i teraz znów się pytasz o bokserki, więc
jak to z tobą jest? Bo mimo wszystko, ale martwię się o ciebie, młody… Wiesz,
dopiero dorosłeś, hormony jeszcze buzują. Ja to rozumiem, ale pamiętaj, że
możesz ze mną porozmawiać jakby coś…
Książę już widział ten łeb oskubany
z pierza zamiast włosów, ugotowany z grzybami, a do tego podane białe wino.
Mmm.. aż ślinka zaczęła mu napływać do ust na samą myśl o tym, ale wcześniej Wank musi trafić na szubienicę. O tak! A
resztę jego ciała rzuci swym słodziutkim pieskom na pożarcie. Oczywiście – on sam
będzie oglądał ten proceder z okna swej sypialni. Przy okazji odetchnie świeżym
powietrzem, bo jego lekarz przy ostatniej wizycie mu to zalecił. Pięknie.
Połączy przyjemne z pożytecznym.
Tymczasem musiał powrócić –
niestety – do tych nędzników. Aż włosy mu dęba stanęły na dźwięk tego rechotu,
który wydobywał się z ich gardeł.
Odwrócił się, by spojrzeć za
siebie.
No tak, oczywiście. Śmiać się to
jest komu, gorzej jest wtedy, gdy przychodzi co do czego i muszą wysłuchać jego
królewskich rozkazów. Jasne, wtedy to zamkną dzioby i stoją jak te pingwiny i
tylko go świdrują tymi oczyskami.
Mimo wszystko poczuł jak jego
policzki zaczynają przybierać barwę podobną do tej, jaka zdobiła piłkę, którą
trzymał w dłoni. A właśnie… To przecież całkiem niezły pomysł.
Gratulacje, książę.
Nie minęła sekunda, a on się po
prostu zamachnął i trafił okrągłym przedmiotem prościutko w nos Wanka.
Wróć. Zrobiłby to wtedy, gdyby
wspomniany wcześniej osobnik się nie uchylił przed ciosem, a piłka nie
poszybowała „ nieco dalej”. Ał… nie
myślał, że miał aż dużą siłę w dłoni. Może należało pomyśleć o hmm… na przykład
karierze oszczepnika?
No mniejsza o to. W każdym bądź
razie nową – mógłby przysiąść, że przecież niezamierzoną! – ofiarą była Sammi.
Śmiech ucichł jak na zawołanie.
Ha! Miał jeszcze nad tymi matołami jakąś władzę.
Niemniej oprzytomniał dopiero w momencie, gdy
zobaczył krew na policzku dziewczyny.
- Jezu, przepraszam! Nie
chciałem!
Naprawdę powiedział to szczerze,
a nigdy nie przypuszczał, że to zrobi. Jednak ona nie zdawała sobie - jakimś
cudem - z tego sprawy. Tylko spojrzała
na niego jakoś tak dziwnie i nim Karl – który już się szykował, by po raz
kolejny okazać swoją „siłę”, w ogóle zdążył drgnąć – dopadła do niego i
pierdolnęła prosto w twarz. Oj …
zabolało.
- Popamiętasz to do końca życia,
skurwysynie – wycedziła przez zęby, a następnie odwróciła się na pięcie i
odeszła.
Wank wyszczerzył swoje krzywe
kły, by najwyraźniej ukazać coś w rodzaju uśmiechu. Na dodatek promiennego.
- Oni się kochają! To takie
słodkieee!
Jednak książę nie zwrócił na
niego większej uwagi, choć przecież powinien w tej chwili go pojmać,
zakneblować i strącić do swych lochów, by oczekiwał tam na swą śmierć. Zamiast
tego po prostu patrzył na oddalającą się sylwetkę.
Chwilę później, po całej sali, rozniosło
się echo trzaśnięcia drzwiami.
W przeciwieństwie do Karla –
Sammi siłę miała.
Oj tak…
*
* * *
W pokoju przynajmniej było cicho
i spokojnie.
Wiedziała, że Wank zaraz coś
wymyśli, wiedziała. Powinna zniwelować wszystko wcześniej, ale jak miała to
zrobić? Powiedzieć, żeby nikt nie słuchał tego, co powie im ten przygłup? Tak,
to by nie było podejrzane. Wcale…
Westchnęła cicho, a następnie
przejechała palcem po zranionym policzku, jednak nie został na nim nawet
najmniejszy ślad krwi, gdyż rana nie była taka głęboka. Po prostu zdarty
naskórek. Zdarza się.
I nagle po prostu zapragnęła
porozmawiać z kimś, komu mogła się zawsze wyżalić. Oczywiście Sprytula tu nie
miała, a i przez telefon by raczej z nim nie dała rady się skontaktować, jednak
był jeszcze ktoś.
Martin.
Niewiele myśląc wybrała
odpowiedni numer, ale jej chłopak nie odebrał od razu, jak to miał w zwyczaju.
Jeden sygnał, drugi, trzeci.
W końcu usłyszała jego nieco…
niepewny głos.
- Hej, skarbie – powiedziała,
układając się wygodniej na łóżku. Dopiero po chwili zorientowała się jednak, że
ulokowała się na miejscu Wellingera, ale równie szybko stwierdziła, że chłopak
miał niezwykle gustowne perfumy.
- Co chciałaś?
No tak, to już do własnego mężczyzny
nie można było jej zadzwonić? Na dodatek ton jego głosu brzmiał tak, iż aż ją
zmroziło.
- Po prostu porozmawiać –
niepewnie zaczęła – Mam dziś koszmarny dzień i pomyślałam, że…
Przerwała w pół zdania, bo po
prostu nie wiedziała, co miała powiedzieć. Martin wydawał się być taki jakiś
inny. A ona była tyle kilometrów od niego i nie wiedziała, co się stało.
Zapanowała cisza, która zaczęła
się niebezpiecznie przedłużać. I gdy już Sammi stwierdziła, że ta „rozmowa”
dziś nie ma raczej najmniejszego sensu, chłopak po prostu dostał słowotoku.
- Bo ja nie potrafię dłużej
udawać. Już kilka miesięcy temu wiedziałem, że to, co było między nami się po
prostu wypaliło, ale nie potrafiłem ci tego powiedzieć prosto w oczy, bo byłaś
szczęśliwa, a ja nie chciałem cię krzywdzić. Chwilę później poznałem kogoś,
kogo pokochałem naprawdę. Nie tak, jak ciebie, Sammi. I ja nie wiem, dlaczego
właśnie teraz ci to mówię. Po prostu nie chcę cię oszukiwać. Tobie będzie bez
mnie lepiej, ja nie będę się ukrywać. Każdy z nas zacznie żyć swoimi sprawami.
Naprawdę. Zostańmy przyjaciółmi.
Przez chwilę po prostu zastygła
w bezruchu, próbując uświadomić sobie to, co właśnie usłyszała, ale nie
potrafiła tego zrobić. Po prostu ta – dość okrutna – wiadomość nie mogła zakodować się w jej mózgu.
Miał kogoś. Oszukiwał ją przez
tyle czasu.
Milczała.
- Sammi?
- Spierdalaj, chamie.
To były jedyne słowa, na jakie
ją było stać w tejże chwili, bo po prostu zaschło jej w ustach i w bliżej
nieokreślonych okolicznościach zapomniała jak posługiwać się językiem oraz
wybuchowym temperamentem.
Przerwała połączenie i wyłączyła
telefon, a następnie po prostu rzuciła nim o podłogę. Miała w dupie to, co się
z nim stało.
Chwilę później po prostu
wybuchnęła płaczem, a w pokoju – jak na złość oprócz tych potworów – nie było
nikogo, kto mógłby ją choć w minimalnym stopniu pocieszyć.
Tak bardzo chciała mieć ze sobą
Sprytula…__________________________
Widzicie? Dotrzymuję słowa. Obiecałam rozdział na długi weekend i jest ^^
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, jak niska jest jego jakość, ale no... Trudno się mówi. Nie mam już siły na nic - łącznie z pisaniem, tak mi wszystko już mózg lansuje, a obecnie jakaś tam lektura, nawet w tej chwili zapomniałam tytułu. Matko, matko... nie wiem już nic. Źle ze mną, a ten rozdział to w stu procentach odwzorowuje.
I jeszcze kartkówka ze stosunków międzynarodowych. Nie. Nie nauczę się. I historia. I francuski. I coś tam jeszcze, ale nie pamiętam co.
Dobra, koniec użalania się nad sobą.
Co do kolejnego rozdziału, to pojęcia nie mam, kiedy nowość.
Pozdrawiam, słoneczka!
Ja chyba dziś nie napiszę długiego komentarza. Zdajesz sobie pewnie sprawę, że odchorowuję ten gaz pieprzowy =.= Cholera, jakie to miało stężenie, że aż do teraz wszystkich pieczę w płucach. Szpadel zginiesz marnie, bo wszyscy wiemy, że to ty i jak się nie przyznasz to sami cię udupimy.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału :
1) Haahahahhaahha... Wank ;D Tylko to jestem w stanie powiedzieć na zachowanie kolesia. On dokładnie jest taki na jakiego wygląda. Taki trochę półgłówek co szybciej mówi niż myśli ;D
2) Biedna Sammi :c Teraz będzie cierpieć przez Wanka. Lubię go, ale tu mnie wkurzył. Teraz wszyscy sobie będą z nich żartować.
3) No i głupi Martin, trzeba było gadać jej od razu,a nie ukrywać tyle czasu, może wtedy nie zareagowała by, aż tak emocjonalnie ; <
Weny kochana ;*
ps. Ja też nie ogarniam już tej szkoły -.- We wtorek kartkówka z angola, sprawdzian z edb, środa jeżeli ten idiota się nie przyzna nie pojedziemy na wycieczkę i będzie sprawdzian z marketingu, w czwartek z pp i w piątek ze sprzedaży -.-
Dziękuję <3
UsuńKochanie, oczywiście, że zdaję sobie sprawę z tego, co ostatnio przeszłaś. Ja bym normalnie zakatrupiła tego kogoś gołymi rękoma. Przysięgam. I z chcęcią Ci pomogę mentalnie ^^
Cóż... Wank nie miał mieć żadnej roli w tym opowiadaniu, raz chyba właśnie Ty poprosiłaś (prawda? ) i jakoś tak... został XD
O! I widzisz? Przypomniało mi się, że jeszcze z angola właśnie mam klasówkę, ale to przynajmniej jedyna rzecz, na którą się nie mam po co uczyć, bo przecież umiem. I wos.... Dobra, mniejsza :D
Buziaki! :*
Och biedny książe ;) Ten niegodziwy Wank śmiał z niego żartować? Z arystokraty?
OdpowiedzUsuńI zawsze parskam śmiechem, gdy czytam o zdechłej żabie. Swoją drogą to współczuję Schusterowi. Użerać się z taką niezrównoważoną bandą i psycho- Sevciem ;)
A na następny raz proszę mi tutaj nie narzekać, bo będzie Ci potrzebna terapia z Freundem ;) I ja bardzo grzecznie błagam o choćby małą, maleńką obecność Rysia w kolejnym rozdziale. Jemu przecież też się coś od życia należy ;)
Buźki :)
Dziękuję <3
UsuńNo cóż.. Wank chyba nie jest do końca świadom tego, na co się porywa XD
Ale ja nie chcę terapii... kolejna, która by mi ją zafundowała... No wiesz co? Mnie zabić toporem? Mnie?! :D
Książę się na Was pogniewa, ot co ^^
I Twe życzenie jest dla mnie rozkazem, skarbie ^^ Rysiu się pojawi, jezcze nie do końca wiem, w jakim charakterze, ale będzie :D A nie! Już wiem! Muhaha :D
Buziaki! :*
Rozdział wcale nie jest zły, jak go opisujesz. Fakt, jest mniej treści, ale całość i tak dla mnie jest genialna. Te dialogi, te opisy sytuacji.. Jak ja się cieszę, że trafiłam na to opowiadanie. Idealne na odstresowanie. :*
OdpowiedzUsuńPS: Oj tak, szkoła daje w kość i to nie tylko tobie. Po miesiącu nauki po prostu rzygam fizyką i wszystko mi się przez nią odechciewa. Nie mam czasu na pisanie, nie mam czasu na komentowanie. A właśnie, co do komentowania - nie komentowałam ostatnich rozdziałów bo prostu.. wstyd się przyznać, nie chciało mi się :( Ale to nie znaczy, że nie czytam twojego opowiadania. :D Wiem, gadam głupoty, ale właśnie dzisiaj naszło mnie, żeby coś skomentować. :P hmm, no to tyle chyba :)
Pozdrawiam!
Dziękuję <3
UsuńAle ja Cię doskonale rozumiem, naprawdę. Też czasem mi się po prostu nie chce dodać komentarza, choć ostatnio to raczej brak czasu aniżeli lenistwo.
Fizyka jest przecież the best <33 Jak można mieć jej dość? (Mówi to dziewczyna, która jest na innym humanie, gdzie nie ma fizyki). No, ale ja ją kocham i tyle ^^
Buziaki! :*
JEZU, JAK JA CIĘ KOCHAM.
OdpowiedzUsuńDobra, ogólnie mam dzisiaj jakis dzień miłości do całego świata.
Ale nawet jak mam dzień powszechnej nienawiści to Ciebie i tak kocham.
Na początek ja Cię przepraszam że wciąz mnie nie było na Wojtku. Mam kosmiczne zaległości.
No ale tu się pojawić musiałam.
Boziu, ja nie umiem się przestać uśmiechać.
Rozpływam się z laptopem na kolanach.
Andi, chłopie, jak ja Cię,kurna kocham.
Szkoda, że nie trafił Wanka w nos.
Dobrze, że Sammi tak się pięknie odwinęla.
Książe czy nie, chcący czy niechcący, troszkę na to zasłużył i dobrze mu tak.
Ale i tak Cię kocham, Pieszczoszku <3
I wiesz co?
ja wiedziałam,że tak będzie z tym Martinem, bo mi o tym mówiłaś, ale ...
i tak uśmiecham się jak głupia do sera.
I dobrze, spadaj na drzewo, palancie!
A Ty, Księciulku, zbieraj dupę w troki i zapierdzielaj pędzikiem do pokoju, żeby pocieszać Sammi,ale już!
wszystko mu trzeba mówić ...
właśnie, czy przypadkiem Ksiażę nie potrzebuje królewskiego doradcy?
bo ja chętnie :D
no.
chyba skończyłam.
Wiesz, jutro na Wojtku będzie podobnie, już teraz ostrzegam :D
Kocham Cię mocno <333
Dużo weny i czasu i obym już niedługo dostała kolejny rozdzialik ;>
Jeśli już mowa o uśmiechaniu się jak głupi do sera, to doświadczyłam tego, gdy wchodzę sobie wczoraj już późnym wieczorem przed snem na telefonie i patrzę, że jesteś. <3 Gdybyś zobaczyła moją minę XD Aż brat popatrzył na mnie dziwnie, ale co tam XD
UsuńDziękuję, kochanie <33
I absolutnie nie masz za co przepraszać, jeśli chodzi o Wojtka. Przecież tam nie ma nic godnego uwagi. Przynajmniej według mnie.
Ale przejdźmy już do księcia ^^
Moja reakcja, gdy przeczytałam, co sądzisz o Martinie i o tym, co powinien zrobić książę? Głośne parsknięcie śmiechem, którego nie potrafiłam za nic opanować XD
Bo tak szczerze, to podzielam w stu procentach Twój pogląd, słońce :D
Ale czy sobie wyobrażasz, żeby Andi pocieszał Sammi w swych ramionach? Bo ja nie :D
Co do tego doradcy, to Najwyższy Majestat dał już ogłoszenia w sprawie pracy. Jak to możliwe, że je przeoczyłaś, co? :D
Migusiem lecieć na rozmowę kwalifikacyjną! Może mu przetłumaczysz trochę do rozumu :D
No, a tak na poważnie, to też Cię kocham <33 Ale przecież wiesz <33
Kolejny rozdzialik? Na Wszystkich Świętych pewnie. To i tak w sumie szybko.
Buziaki! :*
hahaha :D
Usuńja też się cieszę, że jestem.
I nawet mi nie mów, że nie ma nic godnego uwagi na Wojtusiu, ja tam zaraz lecę i sama o to ocenię.
No.
Jak mogłam przeoczyć,nie wiem. Ale już lecę, no po prostu pędzikiem i migusiem :D
Jak nic mam tą robotę.
I ja Ci dam Wszystkich Swiętych!
Severina ponownie na Ciebie nasłać? :)
Ej... jak naślesz to będziesz akurat miała święto zmarłych idealne ^^ Zakup już znicz na mój grób, gdyż wcześniej rozdziału z Chiny nie będzie niestety tutaj. No brak czasu, cholerka i co ja mam niby na to poradzić, co?
UsuńZrozum, Madzię. Madzia łaaadnie prosi :D
Przecież to już za ile? *leci do kalendarza liczyć*
*wraca z powrotem*
Za 19 dni ^^ Zrób sobie taki kalndarzyk i odliczaj. Szybciej Ci minie ;D
19 dni?!
UsuńUmarłam i też potrzebuję znicza.
Widzisz jak to mało? Damy radę :)
UsuńA jaki znicz chcesz? To się przygotuję podczas zakupów ^^
umrzyj :P
UsuńNo tak, umarłam. Tylko teraz do znicza dla mnie dorzuć jakąś ładną wiązankę z kwiatków :P
Usuńa to juz do Seva, ja jestem spłukana ;P
UsuńSkąpa chyba, a nie spłukana :D
UsuńOn mi topór na grobie położy, a nie kwiatka xd
Ale trudno, poproszę księcia. On mi nie odmówi na pewno <3
Eh, miałam pohasać dalej czytać 'PRzedwiośnie" ale pomyślałam, że najpierw deser, a potem obiad. Właściwie kolacja, ale mniejsza z tym.
OdpowiedzUsuńOj tam, marudzisz. Rozdział jest w porządku. Sammi i Welli się kochają, a to takie słodkie <3 Nie wyrabiam z Wellingera, naprawdę. On, mimo całego swojego zapatrzenia w siebie, jest taki kochany, że mam ochotę go przytulić. Boziu, jakieś instynkty macierzyńskie we mnie wzbudza :d Niech nie dojrzewa, bo jest słodki! Niech już taki zostanie na zawsze!
A Martin to prostak, ot co. Ramiona Andreasa na pewno są chętne, by pocieszyć Sammi :p
Pozdrówki, trzymaj się cielusio i miewaj dużooo wenusi xoxo
Dziękuję <3
UsuńOjej, "Przedwiośnie" powiadasz.... Mhm... ja może poczekam z kolejnymi rozdziałami do wakacji, bo ewidentnie przeszkadzam Wam w edukacji. A Madzia tego nie chce ^^ I książę pewnie też nie, choć sam święty nie jest :D
Ja Ci powiem, że on w pewnym sensie taki zostanie do końca ^^ Taki nasz słodki stworek, nie? :D On ma pająki, my mamy Weliego ^^
Buziaki! :*
ej no, czasami potrzebujemy wytchnienia od szkoły! A ty zapewniasz je doskonale <3
UsuńW takim razie bardzo mi miło :D
UsuńSammi i Wellinger się kochają<3
OdpowiedzUsuńBoże Wank, tak inteligentnym tekstem możesz polecieć tylko Ty, nikt więcej.
Uważaj chłopie bo zostaniesz pokrojony na takie małe malutkie, kwadratowe kosteczki o wymiarach 1x1x1 i Arnold i Gertruda będą mieć ciebie na śniadanka, obiadki i kolacje. Może zasmakujesz im bardziej niż renifery, co?
Nie dostałeś tą piłką bo to by była za lekka kara za obrażenie jego świętobliwości księcia Andreasa.
Andi głupku! Czemu ty im bardziej wkurzasz ludzi tym bardziej jesteś rozczulający.
Ale na prawdę przeprosiłeś szczerze.
Dobry chłopczyk<3
A Sammi mi żal bardzo, choć czuje się samotna wśród tylu skoczków. Ja bym przy nich nie miała czasu na łzy.
Pozdrawiam i trzymaj się.
Cieszę się, że znowu to piszesz. Bo ja to strasznie, strasznie całym sercem kocham.
P.S I nie mam nic przeciwko produkcji bielizny z wizerunkami skoczków. Damska też może być!
Dziękuję <3
UsuńHahaha, widzę, że Wankuś wymiata XD
Ej... jego nie można oddać na pożywienie dla dzieciaczków. Nie - absolutnie. No kto by mi humor poprawiał w tym opowiadaniu? Bo oprócz Księcia ktoś jeszcze taki "sympatyczny" być musi :D
Hah, i ja też nie mam nic przeciwko ^^ Mniemam, że taka bielizna byłaby.... dość popularna :D
Buziaki! :*
Sammi i Welli muszą być razem. On jest taki słodki i ma dwa śliczne pajączki, które go kochają (chyba) :) Jedyni jego przyjaciele bo z takim charakterem jaki ma daleko nie zajdzie :D Mam nadzieję, że to Welli będzie pocieszał Sammi. Już sobie nawet wyobrażałam dalszą część opowiadania. :*
OdpowiedzUsuńSammi nie powinna przejmować się Martinem bo to zwykły dupek, tylko szkoda, że nie powiedział jej o tym wcześniej :/
A tak w ogóle rozdział świetny jak zawsze <3
Dziękuję <3
UsuńA nie pozabijają się jak będą razem, co? :D
I mogę Cię zapewnić, że nie sposób sobie wyobrazić dalszą część, chociaż wiem, jakie to wyobrażenie było xd Ale nie, ja zawsze coś po drodze namieszam :)
Buziaki! :*
Nie, przecież oni się kochają :D
UsuńAndi przeprosił ją za tą piłkę i to szczerze :)
Ale jak nie on to nie wiem kto ma ją pocieszyć :)
Już nie mogę doczekać się nexta :*
Weny życzę <3
Dziękuję za wenę <3
UsuńI ej! Kto powiedział, że nie ON będzie ją pocieszać? XD Nie zdradziłam tylko ... hmm.. w jaki sposób będzie to robić XD
Już jestem ciekawa jaki sposób wymyśliłaś <3 Ja chyba nie wytrzymam do następnego rozdziału :) normalnie dajcie mi coś na sen i obudźcie jak będzie next :D
OdpowiedzUsuńHahahahha XD
UsuńMam jakieś tabletki chyba...
proszę bardzo: *daje*
Tylko się obudź, bo ja już za to nie odpowiadam :D
Dziękuję mam nadzieję, że zadziałają :D
UsuńObudzę się na pewno :) o to się nie martw :*
Dobranoc ;)
Na pewno zadziałają, za to akurat ręczę, bo wypróbowałam je już na sobie :)
UsuńDobranoc ;*
długo mnie tu nie było!
OdpowiedzUsuńPrzepraszaaaaam. Jakoś tak samo wyszło :C
Nie wierze w to, że Andi ją uderzył, no po prostu nie wierze!
I ten jej chłopak, a raczej już ex-chłopak.
Masakra :C
Tak jej współczuje!
Dziękuję <3
UsuńAleż, skarbie! Nie masz absolutnie za co przepraszać! :)
I on nie zrobił tego specjalnie, nie? Chociaż z drugiej strony...
A Martin to debil i już ^^
Buziaki! :*